219
5.
NOWE IDEE
w
KOSMOLOGII
i
FIZYCE
.
Nowa teoria poznania Ockhama kazała mu się wyrzec
syntezy, nad którą pracowała scholastyka. Zatamowała też dociekania teologiczne.
Natomiast okazała się dobrą podstawą do badań kosmologicznych. Godne uwagi było zwłaszcza, jak w
sprawie skończoności i jedyności świata wziął Ockham rozbrat z odwieczną tradycją, pochodzącą od
Arystotelesa.
Arystoteles twierdził, że świat jest skończony i że realna nieskończoność nie istnieje nawet potencjalnie.
Pogląd ten z trudem dał się pogodzić z chrześcijańską koncepcją Boga; był też potępiony w 1277 r. Z
filozofów przeciw niemu wystąpił przede
wszystkim Ockham, stały obrońca nieograniczonej potęgi
Boga: Bóg zdolny jest tworzyć świat nieskończenie wielki, więc nieskończoność istnieje potencjalnie.
Nie wynika stąd, by istniała również aktualnie. Są bowiem dwa rodzaje potencji: jedna może być
zaktualizowana w pełni
(in facto esse), w innej zaś aktualizacja jest procesem nieskończonym, który
nigdy nie może być zamknięty
(in fieri esse).
Arystoteles twierdził również, że jest tylko jeden świat; mniemał nawet, iż dowiódł niemożliwości
istnienia wielu światów, wskazawszy, że każdy żywioł ma właściwe sobie miejsce i że wszystkie
układają się w sfery koncentryczne. I ten pogląd był trudny do pogodzenia z nauką chrześcijańską (bo
czyżby wszechmoc Boża wyczerpywała się stworzeniem jednego świata?) i został potępiony w 1277 r.
Ale dopiero Ockham poddał go szczegółow-szej krytyce.
Najpozytywniejszy wynik miały wszakże dociekania Ockhama w specjalnych kwestiach fizyki. I tu
musiał przejść poprzez krytykę fizyki Arystotelesa. Ta, podobnie jak psychologia i teologia
Arystotelesowska, spełniła była swą historyczną rolę i musiała być usunięta, aby umożliwić dalszy postęp
nauki.
Podstawą w tej fizyce była teoria ruchu. Zakładała, iż każde ciało ma naturalne swoje miejsce i porusza
się, aby to miejsce osiągnąć. Trudność tego poglądu wychodziła na jaw szczególniej
w wypadku, gdy
ruch został nadany ciału przemocą i oddalał je od naturalnego miejsca; albowiem ciało oddala się jeszcze
wtedy, gdy przyczyna, która je w ruch wprawiła, działać przestała. Arystoteles dla wytłumaczenia tego
faktu wprowadzał dodatkową hipotezę, że wraz z ciałem w ruch wprowadzone zostaje otaczające
powietrze i ono to popycha ciało wówczas, gdy pierwotna przyczyna przestała działać.
Ockham w krytyce swej wskazał, że żadne dodatkowe hipotezy nie uratują teorii Arystotelesa. W
szczególności przyczyna ruchu nie może się zawierać w powietrzu, gdyż np. w wypadku, kiedy dwaj
łucznicy strzelają do siebie, należałoby przyjąć, iż powietrze porusza się jednocześnie w dwóch
przeciwnych kierunkach. To, czym Ockham chciał zastąpić obaloną teorię, było jeszcze bardzo
prymitywne: pisał, że ciało porusza się, bo - jest w ruchu; sam fakt ruchu wystarcza, by wytłumaczyć, że
ruch będzie trwał dalej, innych przyczyn szukać nie trzeba. Już i ta prosta teoria była jednak zapowiedzią
prawa bezwładności; wkrótce zaś w pracach uczniów została zastąpiona przez teorię doskonalszą. I
rozkładowa działalność Ockhama stała się początkiem rozkwitu nauk przyrodniczych.
NASTĘPCY OCKHAMA. Ockham był na początku XIV w. jednym z wielu przedstawicieli „nowej
szkoły". Ale okazał się z wszystkich najwpływowszym; jego sposób myślenia przeważył. Szkoła paryska,
pierwotnie odrębna, poddała się jego działaniu. W Paryżu znalazł nawet najwybitniejszych następców;
tam wytworzył się główny ośrodek okhamizmu. Środowisko angielskie, wydawszy Ockhama, zaczęło od
połowy XIV wieku upadać; paryscy zaś okhamiści przez cały wiek rozwijali w najpłodniejszy sposób
konsekwencje nauki mistrza. Zakres badań dzielił okhamistów na dwie grupy: I. na tych, co zajmowali
się ogólnymi zagadnieniami filozofii
i teologii, i II. na tych, co zajmowali się naukami szczegółowymi.
I.
OKHAMIŚCI
,
którzy zajmowali się filozofią i teologią, czynili to z intencją krytyczną; i nie było
tezy, której by nie poddali krytyce i co do której nie osiągnęliby sceptycznych wyników. W związku z tą
krytyczną postawą rozwinęli głównie poglądy episte-mologiczne.
Najbardziej z nich słynny był Piotr z Ailly (1350-1420), kanclerz Uniwersytetu Paryskiego, biskup,
kardynał, legat papieski, jeden z najwpływowszych uczestników soboru konstancyjskiego; był
najsłynniejszy, ale i najmniej samodzielny, prawie wszystkie swoje idee zawdzięczał innym, a mógł je
głosić swobodnie, żyjąc w późniejszym już czasie, gdy nowa szkoła przestała ściągać na siebie
potępienie.
Czołowym myślicielem tej grupy okhamistów i wzorem dla Piotra był Jan z Mire-court, z zakonu
cystersów, który wykładał w Paryżu i tam za poglądy swe został potępiony w 1347 r. Oddzielił on
precyzyjnie zasadnicze rodzaje poznania: Najwyższy stopień pewności
(evidentia specialis) posiadają
sądy, które nie posługują się żadną zasadą poza zasadą sprzeczności; są one trzech rodzajów:
a) sądy
220
analityczne,
b) sądy stwierdzające bezpośrednie dane zmysłowe,
c) sądy, które z tamtych wynikają.
Wszelkie zaś inne sądy posiadają niższy stopień pewności
(evidentia naturalis), w szczególności sądy
oparte na intuicji i na rozumowaniu przyczynowym.
Pokrewnym myślicielem był najoryginalniejszy i najkrańcowszy przedstawiciel szkoły okhamistów:
Mikołaj z Autricourt.
Francuz z okolicy Yerdun, studiował, a potem sam uczył
in artibus w Paryżu. W
1340 roku doktryna jego została zakwestionowana i oddana pod sąd papieski, który po 6 latach wydał
wyrok potępiający. Wtedy Mikołaj wyrzekł się wobec zgromadzonego Uniwersytetu Paryskiego tez
potępionych i spalił swe dzieło; został odsunięty od pracy naukowej i nauczania, zajmował natomiast
średnie urzędy kościelne, był w 1350 r. dziekanem katedry w Metz. Wobec zniszczenia jego pism,
poglądy jego czerpać musimy z aktów procesu i innych źródeł pośrednich; udało się wszakże odnaleźć
parę jego listów treści naukowej i traktat teologiczny, a dalsze poszukiwania są w toku. Nikt z
okhamistów nie potraktował zagadnienia pewności poznania tak bezkompromisowo jak Mikołaj z
Autricourt. Za niezawodną uznawał jedynie „pierwszą zasadę" poznania: zasadę sprzeczności. „Pomijając
pewność, jaką daje wiara, nie ma pewności poza pierwszą zasadą i tym, co z niej wynika".
Z takiego
punktu widzenia ogromna większość naszych sądów okazała się nieuzasadniona; niepodobna ich bowiem
wyprowadzić z „pierwszej" zasady. Przede wszystkim zasady przyczynowości nie można wyprowadzić z
zasady sprzeczności: twierdzi bowiem, że jeśli jest przyczyna, to jest i skutek. Skądże by zaś z istnienia
jednej rzeczy miało wynikać istnienie drugiej ? Nie będzie w tym żadnej sprzeczności, że choć jedna jest,
drugiej nie będzie. Stosunek przyczynowy znamy tylko z doświadczenia i na podstawie doświadczeń
dotychczasowych oczekujemy, iż będzie nadal zachodzić, ale oczekiwanie to może się nie sprawdzić.
„Ilekroć przykładałem rękę do ognia, był on zawsze gorący, a przeto jest mi prawdopodobne, że gdybym
przyłożył obecnie, to byłby też gorący". Autricourt pojmował przyczynowość tak samo, jak w 4 wieki
później uczyni} to Hume.
Analogiczny wynik dała mu krytyka pojęcia substancji. Istnienie
substancyj nie jest oczywiste;
przyjmujemy je na podstawie rozumowania: postrzegając własności wnosimy, że istnieją substancje,
które własności te posiadają. Ale do tego rozumowania zasada
sprzeczności nie uprawnia. W związku z tą krytyką Autricourt zakwestionował realność świata
zewnętrznego, bo - i ona nie da się sprowadzić do zasady sprzeczności: „Umysł doczesny,
rozporządzający tylko światłem przyrodzonym, nie może mieć oczywistej wiedzy o istnieniu rzeczy, jeśli
rzeczywistość mamy pojmować jako przywiedzioną lub przywiedlną do oczywistości, czyli pewności
pierwszej zasady".
Wobec zaś wyników tej krytyki wartość całej tradycyjnej wiedzy musiała wydać się znikoma. W
szczególności cała filozofia przyrody i psychologia Arystotelesa, po zakwestionowaniu zasady
przyczynowości i substancji, nie zawierała ani jednego zdania pewnego, nie zasługiwała w ogóle na to,
by była studiowana. Na ich miejsce Mikołaj wysunął inne pojmowanie materii i duszy. Powrócił do
starożytnego, atomistycznego poglądu na materię, przypomnianego w XII wieku,
ale odrzuconego przez
klasyczną scholastykę XIII wieku. W teorii duszy zaś przestał operować władzami duszy; dane są
bowiem w doświadczeniu tylko akty psychiczne, a z istnienia aktów nie wynika istnienie władz. „To są" -
pisał - „wnioski nieoczywiste: jest akt rozumienia, więc jest rozum; jest akt chcenia, więc jest wola".
Wyniki rozważań Autricourta nie były mimo wszystko całkowicie sceptyczne. Oprócz zasady
sprzeczności pewne są fakty doświadczenia: „Posiadam" - pisał - „pewność oczywistą co do przedmiotów
pięciu zmysłów i co do własnych aktów psychicznych". Krytycyzm XIV wieku, którego Autricourt był
krańcowym przedstawicielem, dał wyniki sceptyczne nie co do wszelkiej wiedzy,
lecz co do tradycyjnej i
czysto rozumowej; a za to stanął w obronie wiedzy doświadczalnej. W przeciwieństwie do skotystów,
którzy wysubtelniali i komplikowali swe pojęcia, mnożyli dystynkcje między rodzajami bytu i poznania,
okhamiści dążyli do najprostszego obrazu świata i poznania. Prześcignęli pod tym względem samego
Ockhama. Jedni z nich, jak Jan z Marchii, przestali odróżniać „obrazy"
(species) od aktów, nie ma
bowiem obrazów poza aktami, nie ma np. kolorów poza aktami widzenia;
i w procesie poznania
odróżniali już tylko dwa czynniki: przedmiot i akt. Inni zaś okhamiści, jak Jan z Mirecourt, nie chcieli
nawet odróżniać aktów od duszy, stając na stanowisku, że poza substancjami duchowymi akty nie
istnieją.
II.
OKHAMIŚCI
,
którzy zajmowali się przyrodoznawstwem, położyli na tym polu wybitne zasługi,
najwięcej na polu fizyki, a także astronomii. Najznakomitsi byli: Jan Buridan, Albert Saksończyk i
Mikołaj z Oresme. Wszyscy byli związani z Uniwersytetem Paryskim: Buridan (ur. ok. 1300, zm. po