Richard h. Popkin, avrum stroll zysk I s-ka wydawnictwo



Yüklə 4,33 Mb.
səhifə6/42
tarix06.05.2018
ölçüsü4,33 Mb.
#42551
1   2   3   4   5   6   7   8   9   ...   42

42

Etyka


kradnij"), ale uważali, że należy je uprawomocnić na nieteolo-gicznym gruncie.

Trzecia trudność, nawet dla samego chrześcijaństwa, wynika ze sposobu, w jaki rozstrzyga się o tym, co nakazał Bóg. Uznawszy Biblię za wyraz woli Boga, może się okazać, że jej zalecenia są sprzeczne. Dla uniknięcia tych sprzeczności należy przyjąć jakąś interpretację Biblii —jest to konieczne zwłaszcza wtedy, gdy chcemy zastosować ją do współczesnych proble­mów — wówczas jednak sama Biblia otwiera się na krytykę, która może obalić dotychczasowe autorytety interpretacyjne. Przyjmując stanowisko katolickie — Kościół zna wolę Boga — popadniemy w podobne kłopoty, jeśli ostatecznie wytrwamy przy autorytecie sumienia, choć ludzkie sumienia są różne, to będziemy mieli tyle autorytetów, ile różnych intuicji. Kto może zdecydować o tym, czyje sumienie naprawdę wyraża wolę Boga?

Filozofowie, uwikłani w takie pytania, doszli do wniosku, że o problemach etycznych należy myśleć niezależnie od jakiejkol­wiek oficjalnej nauki. Doprowadziło to, w wielu przypadkach, do powstania systemów niezgodnych z chrześcijaństwem. Zwró­ćmy się teraz do jednego z nich—do filozofii Barucha Spinozy.

Filozofia Spinozy

Ocena filozofii Spinozy zmieniła się znacząco od momentu jego śmierci w 1677 roku. Niektórzy krytycy bez wahania uznali go za największego spośród etyków. Inni, którzy zapoznali się z trudnym, a zawierającym główne poglądy etyczne Spinozy, dziełem pod tytułem Etyka, uznali je za zagmatwane. Uważali, że jest nieczytelne z dwóch powodów: po pierwsze, ponieważ używa nieodpowiedniej dla problemów etycznych geometrycz­nej metody Euklidesa; po drogie, ponieważ według nich system jest źle skonstruowany — definicje decydujących terminów są niejasne, dowody pewnych twierdzeń niestosowne. Jednak naj­więksi filozofowie uznali obie te opinie za skrajne. Pomimo metodologicznych uchybień, Spinoza i tak musi być uznany za jedną z najważniejszych postaci historii etyki. Ci, którzy przy-



Filozofia Spinozy 43

jmują taką opinię, twierdzą, że należy go uznać za jednego z dwóch lub trzech największych etyków, jacy pojawili się w tradycji europejskiej od czasu Greków.

Spinoza urodził się 24 listopada 1632 roku w Amsterdamie, gdzie osiedliła się jego żydowska rodzina po ucieczce przed hiszpańską i portugalską inkwizycją. Uczęszczał do szkoły mieszczącej się w synagodze Hiszpanów i Portugalczyków, którzy uczyli zarówno religii żydowskiej, jak i wiedzy ogólnej, zdobytej w Hiszpanii. Spinoza zapoznał się z pracami nie­których średniowiecznych myślicieli żydowskich, jak Abraham Ibn Ezra i Mojżesz Majmonides. Przyswoił sobie również pewne idee wczesnych krytyków Biblii oraz nowe idee współ­czesnej mu nauki. W końcu przeciwstawił się religijnym nau­kom swojej gminy i został przez nią wyklęty w lecie 1656 roku.

Fragment dokumentu ekskomuniki brzmi następująco:

Rada Zgromadzenia Eklezjastycznego oświadcza, że zabez­pieczyła się już przed złymi poglądami i czynami Barucha de Spinozy, usiłowała również na rozmaite sposoby i różno­rakimi obietnicami sprowadzić go ze złej drogi. Lecz, jako że nie zdołała wprowadzić go na lepszą drogę myśli, a wręcz przeciwnie, z każdym dniem bardziej poświadczał on okro­pne herezje, które wyznaje, i coraz bezczelniej wygłaszał i rozpowszechniał je, co wiele zasługujących na szacunek osób potwierdziło, przeto, dokonując dokładnego przeglądu sprawy i po jej wnikliwym przeanalizowaniu, Zgromadzenie wyraża zgodę na to, by rzucić klątwę na to, co mówi Spinoza, a jego samego wykluczyć z ludu Izraela i od tej godziny obłożyć go klątwą z następującym przekleństwem... Niech będzie przeklęty przez usta Siedmiu Aniołów, którzy przewodzą przez siedem dni tygodnia, i przez usta tych aniołów, które po nich następują i walczą pod ich sztan­darem. Niech będzie przeklęty przez Czterech Aniołów, którzy przewodzą przez cztery pory roku, i przez usta wszystkich tych aniołów, które po nich następują i walczą pod ich sztandarem... Niech Bóg nigdy nie wybaczy mu jego grzechów. Niech gniew i oburzenie Pana ogarnie go i płonie

44 Etyka


na jego głowie. Niech wszelkie przekleństwa Księgi Praw spadną na niego. I zapowiadamy Wam, że nikt nie może porozumiewać się z nim ani słowem, ani pismem, ani oka­zywać mu jakichkolwiek względów, ani przebywać z nim pod jednym dachem, ani zbliżać się doń na mniej niż cztery łokcie, ani czytać czegokolwiek, co napisał.

Odrzucony przez Żydów Spinoza żył najpierw z niezależ­nymi chrześcijanami i spędził resztę swego krótkiego żywota bez bogactw i luksusów. Pracował na utrzymanie, szlifując soczewki (zmarł rzekomo w wyniku infekcji wywołanej okru-chami szkła), a w wolnym czasie pisał. W życiu osobistym Spinoza bodaj najbardziej spośród wszystkich filozofów zbliżył się do świętości; w dniu śmierci był radosny i nie obawiał się niczego; pomimo częstych zjadliwych ataków bardzo rzadko się złościł i rzadko tracił rozsądek. Kiedy Jan de Witt, przywód­ca Republiki Duńskiej został zamordowany, Spinoza, podobno po raz pierwszy, oburzył się na pospólstwo, które do tego doprowadziło.

Aby zrozumieć, dlaczego filozofia Spinozy była tak atrak­cyjna dla późniejszych myślicieli, zacytujmy dokładnie począ­tek nie ukończonego traktatu O poprawie umysłu, który jest jednym z najznakomitszych istniejących fragmentów pism fi­lozoficznych. Niedogmatyczna, uczciwa próba odkrycia dob­rego życia przenika czytelnika z ogromną siłą. Spinoza pisze:

Nauczony doświadczeniem, że wszystko, co się nam w życiu powszednim zazwyczaj nastręcza, jest próżne i zawodne, tudzież przekonany, że wszystko, co bywało przyczyną lub przedmiotem mego niepokoju, o tyle jeno zawierało w sobie dobro czy zło, o ile przy tym doznawał wzruszeń mój umysł, postanowiłem w końcu dociec, czy nie ma czegoś takiego, co by było dobrem prawdziwym i mogło mi się udzielać, i co by wyłącznie samo, z wyłączeniem wszystkiego innego, mogło wzruszać mój umysł, a raczej, czy nie ma czegoś takiego, co skoro bym tylko to odnalazł i pozyskał, napeł­niłoby mnie na zawsze nieprzerwaną i najwyższą radością.

Filozofia Spinozy 45

Powiadam: “postanowiłem w końcu", albowiem na pierwsze wejrzenie nieroztropną wydała mi się chęć wyrzeczenia się rzeczy pewnej dla rzeczy naówczas jeszcze niepewnej. Wszak dobrze było mi wiadomo, jakie korzyści zdobywa się przez zaszczyty i bogactwo, ale również i to, że musiałbym wstrzy­mać się od pożądania ich, gdybym miał ubiegać się poważnie



  1. rzecz nową, a zupełnie inną. Jasne było dla mnie, że gdyby
    szczęście najwyższe miało na tych właśnie rzeczach polegać,
    to musiałbym go być pozbawiony, gdyby zaś nie miało na
    nich polegać, a jednak za niemi tylko bym się ubiegał, to
    tak samo nie dostąpiłbym szczęścia najwyższego. Więc roz­
    ważałem w duchu, czy nie dałoby się dojść do jakiegoś
    nowego urządzenia sobie życia, albo co najmniej do pewno­
    ści w tym względzie, chociażbym nie zmienił porządku

  2. zwykłego trybu swego życia, o co się często, choć na próż­
    no, kusiłem.

To wszystko, co życie zazwyczaj nastręcza, a co ludzie, jak można sądzić z ich czynów, poczytują za dobro najwyższe, daje się sprowadzić do trzech rzeczy, a mianowicie: bogac­twa, zaszczytów i rozkoszy zmysłowej. Te trzy rzeczy tak dalece zaprzątają umysł, że nie pozwalają mu na rozmyś­lanie o jakimś innym dobru. Otóż co się tyczy rozkoszy zmysłowej, to umysł tak się w niej pogrąża, jak gdyby spoczywał na jakowymś dobru, co mu w najwyższym stop­niu przeszkadza myśleć o innym, ale po upojeniu się nią następuje bardzo wielkie przygnębienie, które, jeżeli nie całkiem zawiesza umysł w działaniu, to go co najmniej mąci i przytępia. Niemało też zaprząta umysł pogoń za zaszczy­tami i bogactwem, zwłaszcza za tym drugim, gdy pożądane bywa samo dla siebie, ponieważ wtedy poczytuje się je za dobro najwyższe. O wiele więcej jeszcze zaprzątają umysł zaszczyty, albowiem te uchodzą zawsze same przez się za dobro i cel ostateczny, do którego wszystko zmierza. Na­stępnie nie ma przy dążeniu do bogactwa i zaszczytów żalu, jak przy rozkoszy zmysłowej, owszem, im więcej ich naby­wamy, tym większą staje się radość; na skutek tego właśnie podniecamy się coraz bardziej do pomnażania ich. Za to

gdy nadzieję naszą spotka niekiedy zawód, powstaje stąd smutek bardzo wielki. Wreszcie dlatego zaszczyty stanowią wielką zawadę, że chcąc je osiągnąć, musimy koniecznie przystosowywać swe życie do poziomu umysłowego ludzi, a więc unikać tego, czego oni zwykle unikają, i za tym się uganiać, za czym oni pospolicie się uganiają. Gdy tak oto przeświadczyłem się, jak bardzo to wszystko stoi na przeszkodzie staraniu się o nowe urządzenie sobie życia, a nawet tak dalece mu się sprzeciwia, że wypada koniecznie albo od jednego, albo od drugiego się powstrzy­mać, zniewoliło mnie to do zbadania, co z dwojga byłoby dla mnie korzystniejsze, albowiem, jak już powiedziałem, wyglądało na to, że chcę zmienić dobro niewątpliwe na niepewne. Pomyślawszy nieco, znalazłem naprzód, że jeżeli tamtych rzeczy się wyrzeknę i starać się będę o nowe urządzenie sobie życia, to wyrzeknę się, jak jasno widać z tego, co wyżej powiedziane, dobra z natury swej niepew­nego dla dobra, które znów jest niepewne, ale już nie z natury swej (pożądałem bowiem dobra trwałego), lecz tylko pod względem osiągnięcia go. Usilne rozmyślanie doprowadziło mnie do przekonania, że skoro tylko zdołał­bym się zastanowić, wtedy porzuciłbym niewątpliwe zło dla niewątpliwego dobra. Ujrzałem się przecież w najwyższym niebezpieczeństwie i byłem zmuszony do poszukiwania ze wszech sił środka zaradczego, chociażby niepewnego, zupeł­nie tak samo, jak chory śmiertelnie, który, przewidując śmierć pewną w razie niezastosowania środka leczniczego, zmuszony jest chwycić się z największym wysiłkiem niepew­nego nawet środka, którym zakłada całą swoją nadzieję. A wszystkie te rzeczy, za któremi tłum się ugania, nie tylko nie pomagają do zachowania naszego bytu, lecz nawet stanowią przeszkodę do tego i częstokroć są przyczyną zguby tych ludzi, którzy je posiadają, a zawsze tych, którzy są przez nie posiadani. Wszak liczne są przykłady ludzi, którzy dla swych bogactw ponosili prześladowania, docho­dzące aż do śmierci, tudzież takich, którzy dla zdobycia skarbów narażali się na niebezpieczeństwa, aż w końcu

Filozofia Spinozy 47

życiem przypłacili swą głupotę. Nie mniej jest przykładów takich ludzi, którzy dla osiągnięcia lub obrony zaszczytu ponosili największe męki. Wreszcie niezliczone są przykłady przedwczesnej śmierci z powodu nadmiernej rozkoszy zmys­łowej. Uważałem następnie, że owo zło stąd się bierze, iż całe szczęście, czy nieszczęście, zależy wyłącznie od jednej okoliczności, mianowicie od jakości przedmiotu, który mi­łujemy. Albowiem to, czego się nie miłuje, nigdy ani nie da powodu do sporów, ani nie zrodzi smutku, jeżeli zaginie, ani nie wzbudzi zazdrości, jeżeli będzie w posiadaniu kogo innego, ani nie wywoła czy to obawy, czy nienawiści, słowem żadnych wzruszeń umysłu, które zachodzą tylko przy miło­waniu rzeczy znikomych, jakie są te wszystkie, o których była wyżej mowa. Natomiast umiłowanie rzeczy wiecznej i nieskończonej nasyca duszę samą tylko radością, ta zaś wolna jest od wszystkiego smutku, i jej właśnie należy sobie życzyć i poszukiwać jej ze wszystkich sił. Doprawdy nie bez racji użyłem powyżej wyrazów: “skoro tylko zdołałbym poważnie się zastanowić", jakkolwiek jasno z tego wszyst­kiego zdawałem sobie sprawę, nie mogłem mimo to pozbyć się całkowicie pożądliwości, chuci zmysłowej i ambicji. To jedno dostrzegłem, że gdy umysł mój zajmował się takiemi rozmyślaniami, natenczas odwracał się od tamtych rzeczy i poważnie rozmyślał o nowym urządzeniu życia. Sprawiło mi to wielką pociechę, bo przekonałem się prze­cież, że wszystko zło pomienione nie jest takie, by się miało oprzeć wszystkim środkom zaradczym. Wprawdzie takie na początku bywały rzadkie i trwały zaledwie krótki czas, w miarę jednak, jak dobro prawdziwe stawało się coraz lepiej wiadomym, przerwy stawały się coraz częstszemi i dłu-ższemi, zwłaszcza gdy przeświadczyłem się, że pieniądz, rozkosz zmysłowa i ambicje są jedynie wtedy szkodliwe, kiedy pożądane bywają same dla siebie, nie zaś jako środki do innych celów. Wtedy bowiem, gdy pożądane bywająjako środki tylko, trzymają się miary i bynajmniej nie przynoszą szkody, owszem — popierają znacznie cele, dla których są poszukiwane, jak to wykażę we właściwym miejscu.

Pokrótce tylko tutaj zaznaczę, co rozumiem przez dobro właściwe, a zarazem czym jest dobro najwyższe. Dla nale­żytego zrozumienia tego trzeba zauważyć, że wyrazy “dob­ro" i “zło" mają znaczenie tylko względne, a więc jedną i tę samą rzecz można nazwać dobrą lub złą zależnie od tego, pod jakim względem jest wzięta. Zupełnie tak samo ma się z doskonałością i niedoskonałością. Albowiem żadna rzecz, gdy weźmiemy jej naturę, nie może uchodzić za doskonałą ani za niedoskonałą, zwłaszcza gdy dowiedzieliśmy się, że wszystko, co zachodzi, dzieje się według wiecznego porząd­ku i stałych praw Natury. Wobec tego jednak ograniczoność ludzka nie potrafi ogarnąć myślą owego porządku i człowiek wytwarza sobie pojęcia jakiejś natury ludzkiej o wiele moż-niejszej od swej własnej, a przy tym nie znajduje przeszkód do osiągnięcia jej, więc podnieca go to do poszukiwania środków prowadzących do takiej doskonałości. Wszystko przeto, co służyć może za środek ku temu celowi, zowie się dobrem prawdziwym, dobrem najwyższym zaś jest dopięcie tego, aby napawać się ową naturą, jeśli się to stać może, wspólnie z innemi ludźmi. Czym jest ta natura, wykażę we właściwym miejscu, mianowicie, że jest nią wiedza o jedności łączącej umysł z całą Naturą. Oto jest cel, do którego zmierzam: pozyskanie takiej właśnie natury oraz staranie się


  1. to, aby wielu ludzi razem ze mną ją posiadło. To znaczy,
    że do mego własnego szczęścia należy też dbanie o to, aby
    wielu innych ludzi zrozumiało to, co ja, i aby ich rozumienie

  2. pożądanie pozostawały w zupełnej zgodności z moim
    rozumieniem i pożądaniem.

Istota moralnej filozofii Spinozy zawiera się w powyższym cytacie, ale w mocno skondensowanej formie. Spróbujmy to rozszerzyć i możliwie rozjaśnić.

Przede wszystkim, Spinoza jest zdecydowanym deterministą. Jak mówi: “wszystko, co zachodzi, dzieje się według wiecznego porządku i stałych praw Natury". Podtrzymując ten pogląd, Spinoza znajdował się w metafizycznej tradycji stoików i Kartez-jusza. Nikt nie jest wolny na tyle, by postępować wedle kap-

Filozofia Spinozy 49

rysów lub przez przypadek; wszelkie działania są zdetermino­wane przez dawne doświadczenia, przez konstrukcję fizyczną i psychiczną oraz przez dany stan praw natury. Po drugie, Spinoza jest relatywistą. Twierdzi, że nic nie jest dobre lub złe w sobie, ale tylko w relacji z czymś. Tak więc nie ma sensu mówić, że olej rycynowy jest wewnętrznie dobry, jest on dobry relatywnie, tzn. dla danej osoby w określonych warunkach. Kiedy ktoś jest chory, a olej rycynowy pomaga mu wyzdrowieć, to wówczas możemy uznać go za dobry dla tego chorego. Nie będzie on jednak dobry, jeśli zastosujemy go w przypadku zapalenia wyrostka robaczkowego, ponieważ wtedy spowoduje śmierć chorego. Skoro ta sama rzecz (tj. olej rycynowy) może w różnym czasie różnie oddziaływać na tę samą osobę, to jej dobro lub zło nie może być rozważane jako jej cecha wewnęt­rzna, jak na przykład jej gęstość, ale tylko jako cecha, która pojawia się w relacji do czegoś (chorego w przypadku oleju rycynowego). Jest to pogląd bardzo istotny, ponieważ do­prowadza Spinozę do stwierdzenia, że bogactwo, sława i roz­kosze zmysłowe nie są wewnętrznie wartościowe. Nie są one wartością ze względu na nie same, ale tylko jako środki prowadzące do osiągnięcia szczęścia. Te rzeczy są dobre, jeśli oddziałują na ludzi w pożądany sposób, kiedy jednak od­działują inaczej, są złe. Jak mówi Spinoza: “...liczne są przy­kłady ludzi, którzy dla swych bogactw ponosili prześladowa­nia, dochodzące aż do śmierci, tudzież takich, którzy dla zdobycia skarbów narażali się na niebezpieczeństwa, aż w koń­cu życiem przypłacili swą głupotę".

Wziąwszy pod uwagę dwa fakty, że wszelkie wydarzenia są zdeterminowane prawami naturalnymi, przez co ludzie nie są wolni, oraz to, że rzeczy same w sobie nie są dobre ani złe, na czym zatem będzie polegać dobre życie? Według Spinozy, takie życie polega na posiadaniu jakiegoś stosunku do świata. Sto­sunek ten jest po części emocjonalny, a po części racjonalny. Część racjonalna tego stosunku polega na uznaniu prawdy, że wszelkie zdarzenia są zdeterminowane; część emocjonalna na­tomiast, na akceptacji tego faktu. Jest to, jak mówi Spinoza, “wiedza o jedności łącząca umysł z całą Naturą".

Innymi słowy, Spinoza dowodzi, że człowiek będzie szczęś­liwy, jeśli zrozumie, że istnieją granice ludzkiej mocy; rozumiejąc, że wszystko, co się wydarza, musi koniecznie się wydarzyć, nie będzie trwonić własnej energii, przeciwstawiając się im. Kiedy umiera przyjaciel, to nie należy poddawać się emocjom, ponie­waż jest to element naturalnego wzoru. Kiedy potrafimy do­strzegać w każdym wydarzeniu część większego systemu (wi­dząc je w “wieczności", wedle jego słów), nie będą nas już niepokoić i straszyć wydarzenia z naszego życia. W ten oto sposób można żyć szczęśliwie.

Filozofię Spinozy można zatem interpretować jako wyzna­czenie kierunku, który umożliwia ludziom uniknięcie lęku, niepokoju i nieszczęść. Ponieważ pojawiają się one tylko wtedy, gdy stajemy się niewolnikami naszych emocji — człowiek, który nie przyjmuje tego poglądu, znajduje się w “ludzkiej niewoli". Istnieje jednak możliwość samowyzwolenia się, a to tylko wtedy, gdy rozumiemy, że bieg natury jest wyznaczony z góry oraz jeśli rozumiemy, że “nic nie jest dobre lub złe samo w sobie", lecz wyłącznie może stać się dobre lub złe w za­leżności od tego, jak na nas oddziałuje. Kształtując swoje nastawienie, można ostatecznie rozwinąć taki stosunek do świata, który uwolni nas od emocjonalnego niewolnictwa — wówczas będziemy wieść dobre życie.

Jak wspomnieliśmy, najdoskonalszym dziełem Spinozy jest Etyka. Praca ta jest uznawana przez filozofów za jeden z naj­trudniejszych tekstów filozoficznych, dlatego każdą interpre­tację spinozjanizmu, zatem również naszą, opartą po części na Etyce, należy traktować raczej jako zwięzłe wprowadzenie niż podejście definicyjne. Spinoza pisze:

Na tym skończyłem wszystko, co chciałem wykazać o mocy umysłu nad wzruszeniami tudzież o wolności umysłu. Okazuje się stąd, jak dalece potężniejszy i mocniejszy jest mędrzec od człowieka ciemnego, działającego jedynie pod wpływem chuci. Pomijając bowiem to, że człowiek ciemny rozrywany bywa na różne sposoby przez przyczyny zewnęt­rzne i że nie osiąga nigdy prawdziwego spokoju ducha, żyje

Filozofia Spinozy

on nadto jakby w nieświadomości siebie, bóstwa i rzeczy i gdy przestaje cierpieć (być biernym), jednocześnie kończy się jego życie. Przeciwnie zaś mędrzec, o ile go rozpatrujemy jako takiego, prawie nie podlega niepokojowi ducha, a w przeciwieństwie do tamtego, będąc świadom siebie i bóstwa, i rzeczy z niejaką wieczną koniecznością, nie traci nigdy bytu, lecz zawsze jest w posiadaniu prawdziwego spokoju ducha.

Jeżeliby teraz droga, prowadząca, jak wykazałem, do tego, wydawała się bardzo trudną, to jednak można ją odnaleźć. A doprawdy musi być trudnym to, co się rzadko napotyka. Gdyby bowiem zbawienie było na pogotowiu i mogło być znalezione bez wielkiego trudu, czy mielibyśmy fakt, że jest ono przez wszystkich niemal zaniedbane? Bo też wszystko wzniosłe jest równie trudne jak rzadkie.

Krytyka Spinozy

Etyka Spinozy zawiera trudności podobne do tych, które napotykaliśmy w stoicyzmie. Przede wszystkim, Spinoza nie rozwiązał skutecznie konfliktu pomiędzy wolnością a deter-minizmem. Utrzymywał on, że można osiągnąć spokój ducha, jedynie rozumiejąc i akceptując fakt, że to, co się dzieje, musi się dziać. Skoro jednak wszystkie wydarzenia w naturze są zdeterminowane, to z samej istoty nie można zmienić swego stosunku do świata. Albo będziemy zdeterminowani do posia­dania takiego stosunku, o którym mówi Spinoza, albo wręcz przeciwnie, będziemy zdeterminowani do nieposiadania go. W drugim przypadku nie istnieje możliwość zmiany swojego podejścia.

Druga trudność dotyczy spinozjańskiej nauki o przyjmowa­niu jak najszerszego spojrzenia na ludzkie życie — “sub specie aeternitatis", jak mówi Spinoza, z “punktu widzenia wieczno­ści". Często jest to bardzo pożyteczna rada, ludzie bowiem ulegają swoim emocjom z banalnych powodów. Jednak nie zawsze. Większość ludzi jest przekonana, że mogą nadarzyć się

takie okazje, kiedy rzeczy można poczuć głębiej. To, co się wydarza, jest wtedy zrozumiane prawdziwie; oznacza to, że odrzucając taką sposobność, można pozbyć się najbardziej dogłębnych doświadczeń ludzkich. Tak oto etyka może unie­możliwić, na przykład, twórczość artystyczną. Co więcej, może ona pogwałcić ludzką naturę, istnieją przecież ludzie pełni temperamentu, którzy nie będą mogli przyjąć spinozjańskiej perspektywy ze względów psychologicznych. Z takich to właś­nie powodów etyka Spinozy nie doczekała się trwałego i po­wszechnego uznania.



Utylitaryzm: Jeremy Bentham i John Stuart Mili

Jako teoria moralna utylitaryzm był bardzo żywotny. Nadal jest on akceptowany przez wielu amerykańskich i brytyjskich filozofów, ale oryginalna jego forma uległa oczywiście pewnym modyfikacjom. Jednym z najwcześniejszych wyrazicieli idei utylitaryzmu był Francis Hutcheson, który głosił ten pogląd już w 1725 roku; teorię moralną Hume'a również interpreto­wano jako formę utylitaryzmu. Najsłynniejszymi jego wyrazi­cielami byli jednak Jeremy Bentham (1748 — 1832) oraz John Stuart Mili (1808 — 1873).

Obaj prowadzili bardzo interesujące życie. Bentham był przesadnie nieśmiałym i wrażliwym człowiekiem, który zawsze w otoczeniu ludzi czuł się niepewnie. Pisał wiele, ale prawie wcale nie publikował; przyjaciele po nieudanych próbach za­chęcenia go do wydania swoich prac ostatecznie uczynili to sami w tajemnicy przed nim. Od tego momentu Bentham stal się jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci dziewiętnas­towiecznej Anglii. Pomimo samotniczego charakteru stał się przywódcą grupy reformatorów zwanych filozoficznymi rady­kałami, którzy przyczynili się w wielkiej mierze do społecznych i politycznych zmian (na przykład zmiana brytyjskiego kodek­su karnego).

Bentham sprzeciwiał się zarówno monarchii, jak i arysto­kracji dziedzicznej, a bronił demokracji całkowitej — włącznie

Utylitaryzm: Jeremy Bentham i John Stuart Mili 53

z przyznaniem kobietom praw do głosowania — przeciwsta­wiając się brytyjskiemu imperializmowi w Indiach i innych koloniach. W kwestiach religii był ateistą.

John Stuart Mili był chyba najbardziej niesamowitą postacią w historii filozofii. Jego ojciec, zwolennik i przyjaciel Ben-thama, uległ bez granic jego nauce głoszącej m.in., że cha­rakter, a nawet intelekt człowieka jest całkowicie zdetermi­nowany przez wykształcenie. W efekcie John Stuart Mili nie uczęszczał do szkoły publicznej, lecz od dziecka był nauczany przez ojca. Jego osiągnięcia były zdumiewające: w wieku ośmiu lat opanował kilka obcych języków, w dwunastym roku życia studiował klasykę literatury i filozofii. Autobiografia Milla, która zawiera głównie historię jego edukacji, jest fascynującym dokumentem odsłaniającym psychologiczne efekty takiej dy­scypliny.

Utylitaryści pojmowali swoje filozoficzne zadanie jako pró­bę wyłożenia obiektywnej zasady determinowania działań. Na­zwali ją zasadą użyteczności. Zasada głosi: postępowanie jest słuszne, jeśli prowadzi do uzyskania największej ilości szczęścia. Zarówno Bentham, jak i Mili interpretowali tę zasadę jako formę hedonizmu identyfikującą szczęście z przyjemnością. Przy takiej interpretacji zasada ta nieco się zmienia: postępo­wanie jest słuszne, jeśli prowadzi do osiągnięcia jak największej przyjemności. Taka interpretacja nie jest jednak koniecznością, jak się później okaże, nie wszyscy utylitarystyczni filozofowie byli hedonistami. Istotą filozofii utylitarystycznej jest podkreś­lanie efektów postępowania. Działania są słuszne tylko wtedy, gdy dostarczają więcej efektów korzystnych niż szkodliwych. Kwestią podstawową jest, że to konsekwencje, a nie motywy determinują słuszność lub niewłaściwość danego działania. Znane są przykłady postępowania w słusznym zamiarze, ale o tragicznych konsekwencjach. Hitler zatem mógł działać słusz­nie, starając się podźwignąć Niemcy z kryzysu, ale doprowa­dziło to do tortur, ludobójstwa i ostatecznego upadku samych Niemiec. Utylitaryści potępiliby więc działania Hitlera, ponie­waż efekty tych działań spowodowały przewagę cierpienia nad przyjemnością.



Yüklə 4,33 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   2   3   4   5   6   7   8   9   ...   42




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©www.genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə