Richard h. Popkin, avrum stroll zysk I s-ka wydawnictwo



Yüklə 4,33 Mb.
səhifə32/42
tarix06.05.2018
ölçüsü4,33 Mb.
#42551
1   ...   28   29   30   31   32   33   34   35   ...   42

Stałe powiązania

Wedle Hume'a w doświadczeniu jesteśmy świadomi dwu rzeczy wydarzających się razem, tj. trwale połączonych. Gdy zdarzały się one wystarczająco często w przeszłości, rozważamy je jako przyczynowo powiązane, i gdy doświadczamy którejś z nich, natychmiast wnioskujemy o zaistnieniu drugiej. Dlaczego jed­nak — badajmy dalej — przeszłe doświadczenia miałyby mieć dla nas taki efekt? Jeśli odbywałoby się to poprzez procedury racjonalne, to pociągałoby to za sobą stwierdzenie, że zasady takie, jak jednolitość przyrody muszą być prawdziwe, tj. “że przypadki, których doświadczenia nie mieliśmy, muszą przy­pominać te, których doświadczyliśmy, i że bieg przyrody za­wsze się powtarza". Przeto aby wychodząc z naszego prze­szłego doświadczenia, wykazać, że gdy słyszymy dźwięk pew­nego rodzaju, to ktoś obecnie gra na fortepianie musielibyśmy założyć, że ten sam rodzaj doświadczenia, który mieliśmy w przeszłości, musi zaistnieć w teraźniejszości oraz że stałe powiązania, które odkryliśmy w przeszłości, dotyczą również teraźniejszości.

Czy jednak jest coś, co możemy znaleźć w naszym doświad­czeniu, co daje nam gwarancję, że zasada jednolitości przyrody jest prawdziwa? Nie, twierdzi Hume, bo obojętnie jak jednolite byłoby nasze doświadczenie w przeszłości, zawsze możliwe jest, że w przyszłości będzie inne. Możemy przebadać nasze do­świadczenie od dziś do dnia sądu ostatecznego i nigdy nie zdołamy pokazać, że wydarzenia przyszłe muszą być podobne do poprzednich, czy też, że widoczna jednolitość przyrody aż do pewnego momentu w naszym doświadczeniu jest wystar-

David Hume 383

czającym dowodem na to, że przyroda będzie jednolita w na­szym przyszłym doświadczeniu.

Niepewność

Tu odkrył Hume coś najbardziej osobliwego. Zasada jednoli­tości przyrody zakładana jest niemal we wszystkich naszych wnioskowaniach na temat tego, co się dzieje w tej części świata, której w danym momencie nie obserwujemy. Nieomal wszyst­kie interpretacje wrażeń, które odbieramy — dźwięki, barwy, zapachy — oparte są na założeniu, że rzeczy, które były stale powiązane w minionym doświadczeniu, są powiązane w teraź­niejszości i będą powiązane w przyszłości. Gdy jednak pyta się nas o podstawy tej ważnej zasady, odkrywamy, że nie po­trafimy ich podać. Nie możemy ich zademonstrować, bo za­wsze jest przecież możliwe, że gdy obudzimy się jutro, wszech­świat będzie całkowicie inny niż był dotychczas. Jest zawsze możliwe, że stałe połączenia rzeczy w naszym doświadczeniu zmienią się w przyszłości, że sól będzie smakowała słodko, woda będzie się palić itd. Żadna liczba obserwacji i analizowa­nia doświadczenia nie pomoże nam uprawomocnić tej zasady, bo wszystko, czego się stąd możemy dowiedzieć, to to, że przyroda była jednolita, z czego nie wynika, że taka nadal będzie. A zatem — formułując stanowisko Hume'a jeszcze bardziej ostro — nawet najlepiej sprawdzone prawa naukowe takie jak prawo przyciągania, zależne są od zasady jednolitości przyrody. Obojętnie ile obiektów poddalibyśmy testowi spraw­dzenia, czy grawitują ku Ziemi, nigdy nie możemy być pewni, że prawo to będzie prawdziwe w przyszłości.



Natura ludzka

Jeśli zasada jednolitości przyrody jest tak podstawowa dla naszego poznania świata, i jeśli nie możemy jej ani udowodnić, ani też podać dla niej zadowalającego dowodu, to dlaczego jej

384 Teoria poznania

wierzymy? Odpowiedź Hume'a brzmi: wynika to z pewnego psychologicznego przyzwyczajenia czy też nawyku, który powo­duje, iż gdy ludzie doświadczyli stałego współwystępowania dwóch wrażeń dostatecznie wiele razy i jedno z nich występuje ponownie, natychmiast prowadzi to ich do pomyślenia o drugim jako o idei w ich wyobraźni. Myślimy o idei zwykle jako o powiązanej z wrażeniem w pewien specjalny sposób. Mogli­byśmy — ponieważ nasza wyobraźnia jest wolna — pomyśleć o jakiejkolwiek idei, leczjedynie o idei “stowarzyszonej" myślimy z “siłą i żywością". Zatem, gdy słyszę pewien dźwięk mógłbym — gdybym chciał — wyczarować każdą ideę, na którą miałbym ochotę, powiedzmy wspomniany już smak gruszki. Myślę jednak naturalnie o idei kogoś grającego na fortepianie, i myślę o niej z “siłą i żywością". Wierzę, że ktoś właśnie grana fortepianie, nie sądzę natomiast, że ktoś smakuje gruszki. Przekonanie, które powstaje w pierwszym przypadku, a nie powstaje w drugim, wynika z dwóch sposobów ujmowania idei. Jedynie idea towa­rzysząca (tzn. stowarzyszona w minionym doświadczeniu) jest pomyślana z siłą. Każda inna będzie jedynie pomyślana.

Co skłania nas do ujęcia niektórych idei z siłą i żywością? Aby wyjaśnić to zjawisko, należałoby wskazać na jakiś pod­stawowy nawyk czy przyzwyczajenie ludzkiej natury powo­dujące, że jeśli pojawia się przed nami jakieś wrażenie, to umysł nie tylko myśli o idei czy ideach skojarzonych z tym wrażeniem, lecz myśli o nich z siłą i żywością. Moc wrażenia nakłada się na ideę, gdy dana idea jest tą, z którą ciągle dotąd łączyliśmy dane wrażenie. A zatem nasze wnioskowanie o tym, co dzieje się w świecie poza zakresem naszego bezpośredniego doświad­czenia, nie wypływa z żadnej procedury racjonalnej, lecz z pew­nego zasadniczego rysu ludzkiej natury, który skłania nas do uwierzenia, że “przypadki, których nie doświadczyliśmy, mu­szą koniecznie przypominać te, których doświadczyliśmy". Nie wnioskujemy właściwie, że tak musi być, lecz raczej odkrywa­my, że jesteśmy skonstruowani tak, iż automatycznie przyj­mujemy pewne idee, czy inaczej: ujmujemy je jako silniejsze od innych. Zatem:

David Hiame 385

Nie tylko w poezji i muzyce, kierujemy się naszym smakiem i usposobieniem, także w filozofii. Gdy mnie jakaś zasada przekonuje, jest to jedynie idea uderzająca mnie z większą siłą. Gdy preferuję jeden wywód względem drugiego, to nie czynię nic innego poza wydaniem decyzji na podstawie mych odczuć, związanych z siłą oddziaływania tych wywodów na mnie. Rzeczy nie posiadają powiązań, które można by odkryć; nie da się ich też wywieść z żadnej zasady poza przyzwyczajeniem, które oddziaływuje na wyobraźnię, i po­zwala nam z jednego zjawiska wnioskować o zaistnieniu innego.

Jeśli nasze rozumowanie, wykraczające poza bezpośrednie wrażenia, i nasz wniosek, że konkretne przyczyny muszą mieć konkretne skutki, jest rezultatem tego nawyku czy przyzwy­czajenia, dzięki któremu pewne idee automatycznie pojawiają się w umyśle, łącząc ze sobą pewne silne uczucia, konstytuujące nasze przekonanie, to czym jest nasza idea konieczności pro­wadząca nas do uznania pewnych obiektów jako z koniecz­ności powiązanych? Nie jest ona jedną z cech naszych wrażeń, bo nie postrzegamy żadnej konieczności ani siły wytwarzającej zdarzenia, postrzegamy jedynie następstwo zdarzeń. Gdy jed­nak mamy kilkanaście podobnych przypadków następstw wra­żeń, zaczynamy uważać te zdarzenia za powiązane w sposób konieczny. Idea konieczności zdaje się zatem wiązać z czymś, co pojawia się wraz z powtórzeniem zdarzeń podobnych.

Cóż się jednak dzieje, gdy powtarza się ta sama sekwencja zdarzeń? Jeśli sekwencje są podobne, podkreśla Hume, to w przybliżeniu postrzegamy za każdym razem tę samą rzecz. Jeśli nie zobaczymy koniecznościowego powiązania miedzy zdarzeniami w jednym wypadku, to nie dostrzeżemy go w ty­siącu wypadków, bo jeśli przypadki są podobne, to te same jakości muszą być obecne za każdym razem. Nie widzimy czegoś w nowy sposób, oglądając to bez końca. Przyjmujemy jednak inną postawę mentalną, i to ona konstytuuje nasze przekonanie o konieczności związku.

86 Teoria poznania

Stwierdziwszy bowiem podobieństwo w dostatecznej liczbie przykładów, czujemy bezpośrednio, że nasz umysł skłonny jest do tego, by przechodzić od jednej rzeczy do drugiej, która jej zwykle towarzyszy, oraz do tego, by ją sobie przedstawiać w bardziej silnym świetle z racji tego stosunku, w jakim pozostają. Ta skłonność umysłu jest jedynym skutkiem tego podobieństwa; i wobec tego musi być tym samym co moc czy zdolność sprawcza, której idea wywodzi się z tego podobieńst­wa. Liczne przypadki podobnych powiązań prowadzą nas do tego, że tworzymy sobie pojęcie mocy i konieczności. Te przykłady same w sobie są całkowicie różne jeden od drugiego i nie ma między nimi żadnego związku poza tym, jaki tworzy między nimi umysł, który je obserwuje i który zbiera i łączy ich idee. Konieczność tedy jest wynikiem tej obserwacji i nie jest niczym innym niż wewnętrzną impresj ą umysłu lub skłonnoś­cią do tego, żeby przenosić nasze myśli z jednej rzeczy na drugą.

Odrzucenie przyczyny

A zatem “konieczność" jest czymś istniejącym w ludzkim umyśle, nie zaś cechą czy własnością przedmiotów. Koniecz­ność, której istnienie przyjmujemy (np. że szyba uderzona młotkiem musi pęknąć), jest jedynie, twierdzi Hume, skłonie­niem umysłu do myślenia o pewnej idei wraz z doświadczaniem pewnego wrażenia, do myślenia tej idei w sposób silny, z po­wodu jej stałego powiązania z aktualnie danym wrażeniem. Jeśli zbadalibyśmy nasze wrażenie młotka i szkła, nie zna­leźlibyśmy żadnej cechy tych wrażeń będącej koniecznością pęknięcia szkła. Konieczny związek miedzy nimi polega na sposobie, w jaki umysł o nich myśli, a nie tkwi w nich samych. Hume utrzymywał, że mamy skłonność do łączenia naszych wewnętrznych doświadczeń z zewnętrznymi, które wydarzają się w tym samym czasie. Przez co — choć konieczność pojawia się jedyme jako mentalna determinacja doświadczania pew­nych wrażeń — mamy tendencję do umieszczania tych zdarzeń mentalnych w zdarzeniach obserwowanych i myślenia o nich



David Hume 387

jako o wydarzeniach zewnętrznych, podczas gdy faktycznie rozgrywają się w umyśle.

Hume zdawał sobie sprawę, że ta analiza idei związku konie­cznego oraz istoty wnioskowania przyczynowego może wydawać się dziwna i niewiarygodna. “Nie wątpię, że me poglądy zostaną przez wielu potraktowane jako ekstrawaganckie i śmieszne. Cóż z tego! Efektywność przyczyn leży w determinacji umysłu!" Uważał jednak, iż choć ta analiza w pierwszym czytaniu wydać się może dziwna, to jest ona jedynym sensownym rozumowa­niem opartym na zmysłowym doświadczeniu. Jeśli uczciwie zbadamy, co postrzegamy, to nie doświadczymy żadnego związ­ku koniecznego między różnymi elementami naszego zmysłowe­go świata. Nie znajdziemy powodu, dla którego jedno zdarzenie musi następować po drugim. Odkryjemy jednak, iż tkwi w nas pewna mentalna determinacja, aby o pewnych ideach, które w przeszłości stale towarzyszyły danym wrażeniom, myśleć w silny i żywy sposób. Przeto jedynym faktycznym powiązaniem, które odkrywamy miedzy zdarzeniami, jest związek psychologi­czny, sposób naszego myślenia, nie zaś fizyczne, rzeczywiste powiązanie miedzy jednym i drugim zdarzeniem. A zatem pojęcie przyczyny oznacza “pewien przedmiot poprzedzający i sąsiadujący z innym i tak z nim w wyobraźni zjednoczony, że idea jednego zmusza umysł do utworzenia idei drugiego, zaś wrażenie jednego do utworzenia bardziej żywej idei drugiego".

Zastosowanie Hume'owskiej teorii do nauki

Mimo że koncepcja Hume'a była zaskakująca, utrzymywał on, iż doskonale daje się pogodzić z ówczesnymi badaniami nauko­wymi. Naukowcy odkrywają stałe powiązania zdarzeń wy­stępujących w ludzkim doświadczeniu oraz ludzkie oczekiwa­nia dotyczące tego, co się następnie wydarzy z perspektywy ich sposobu myślenia o tychże zdarzeniach. I tak “fakt" naukowy, że alkohol w normalnym warunkach atmosferycznych gotuje się przy 80°C oznacza wedle Hume'a, iż wielokrotnie zaobserwo­wano, że pewne wrażenie — zwane gotującym się alkoholem —

388 Teoria poznania

było stale połączone z innym wrażeniem, mianowicie wrażeniem termometru wskazującego 80°C. Nikt w rzeczywistości nie widzi, że temperatura powoduje zagotowanie się alkoholu. Ale ponieważ obydwa te wrażenia łączyły się ze sobą w przeszłości tyle razy, jesteśmy niejako przymuszeni do myślenia o jednym, skoro tylko zobaczymy lub przywołamy w pamięci drugie, oraz do oczekiwania, iż będą połączone w przyszłości. Nigdy nie możemy udowodnić, że naprawdę są połączone ani też, że powiązania zaobserwowane w przeszłości powtórzą się w przy­szłości. To z powodu naszych umysłowych determinacji i na­wyków zaobserwowane stałe połączenia zdarzeń bierze się za przewodnika dla przyszłych oczekiwań i przewidywań. Nasze poznanie naukowe nie mówi nic o żadnej koniecznej relacji w przyrodzie, lecz o pewnym regularnym następstwie obser­wowanym w przeszłości wiele razy. Na podstawie informacji o zaobserwowanych prawidłowościach oczekujemy i przewidu­jemy, że podobne regularności pojawią się znowu w podobnych okolicznościach. Oczekiwania i przewidywania oparte są nie na odkryciu jakichś ukrytych związków w przyrodzie, lecz jedynie na pewnym psychologicznym nawyku ludzkiej natury, który prowadzi do myślenia o pewnych ideach w sposób bardziej żywy i mocny, jeśli uprzednio doświadczyliśmy ich stałego powiązania.

Można postawić zarzut, że taka wizja tego, czym są odkrycia naukowe, mogła przystawać do pewnych podstawowych praw, które zaobserwowano, jednak nauki współczesne są bardziej skomplikowane; nie są tylko kompilacją zbiorów różnych regularności zaobserwowanych w naszym doświadczeniu. Jed­nak współcześni zwolennicy Hume'a — wielu z nich to promi­nentni teoretycy nauki — utrzymują, że mimo wieloaspek­towego rozwoju nauk takich, jak chemia i fizyka, w istocie zgadzają się one z obrazem przedstawionym przez Hume'a. Systematyczna organizacja tych nauk polega tylko na odkryciu ogólnych prawidłowości w ludzkim doświadczeniu, z których wyprowadza się pozostałe regularności. Nawet nauki takie, jak fizyka atomowa i nuklearna można rozpatrywać jako odkry­wanie pewnych zasadniczych prawidłowości w ramach wiedzy,

David Hume 389

na podstawie których można wysuwać przewidywania, założy­wszy, iż potwierdzi się nasza mentalna determinacja do myśle­nia, iż przyszłość przypominać będzie przeszłość.



Totalny sceptycyzm Hume'a

David Hume, wychodząc z badania naszego doświadczenia zmysłowego i jego organizacji, doszedł do całkowitego sceptycyzmu co do możliwości tego, aby istoty ludzkie wiedziały coś o wszechświe­cie. Wszystko to, czego jesteśmy świadomi, to seria wrażeń bez koniecznej relacji miedzy sobą. Z nich czerpiemy nasze idee, które łączymy nie na podstawie faktycznych własności wrażeń, lecz wedle naszych umysłowych nawyków czy przyzwyczajeń. Kiedy badamy jakiś obiekt poza nami, do którego przynależą nasze wrażenia, nie znajdujemy wrażeń czegoś, co zwie się ciałem czy też obiektem materialnym. Gdy badamy samych siebie, szukając czegoś, co zawiera te wrażenia i idee, czegoś zwanego jaźnią, nie natrafiamy w naszym doświadczeniu na nic takiego.



Istota doświadczenia

Jeśli wszelkie nasze poznanie świata jest ograniczone do tego, czego rzeczywiście doświadczamy, to musimy stwierdzić, że to, czego doświadczamy, jest tylko następstwem wrażeń nie zwią­zanych z sobą oraz — jak się wydaje — nie należących do żadnych zewnętrznych przedmiotów ani do wewnętrznego przedmiotu zwanego jaźnią albo rozumem. Nawet duchy, które wedle Berkeleya byłyby “doświadczającymi", posiadają­cymi doświadczenia, nie mogą być poznane przez doświad­czenie. Jedyną podstawą, która pozwala nam porządkować i interpretować ciągi nie zrelacjonowanych doświadczeń, są nasze mentalne przyzwyczajenia. Jedno z nich każe nam po­rządkować nasze doświadczenia kauzalnie, odnosić do stale powiązanych następstw. Posiadamy też inne nawyki, twierdzi Hume, które każą nam wierzyć, że istnieją ciała zewnętrzne,

390 Teoria poznania

jak też takie, które każą nam wierzyć, iż istnieje pewien rodzaj trwałej rzeczy wewnątrz nas samych, zwanej jaźnią, która scala nasze doświadczenia; oraz takich, które każą nam wierzyć, że istnieje prawdopodobnie jakiś rodzaj rozumnego uporządko­wania naszego doświadczenia. Te nawyki czy też przyzwycza­jenia nadają następstwu wrażeń i idei w naszych umysłach pewien rodzaj porządku i spójności. Jedne nawyki dostarczają jednego typu uporządkowania, inne zaś — innego. Czasami nawet nawyki te dają nam sposoby porządkowania pozostające w konflikcie, i każą nam wierzyć w coś na podstawie jednego nawyku, w co nie wierzymy na podstawie innego.

Normalne" oraz “nienormalne"

Zgodnie z taką wizją ludzkiej natury przez bycie “rozumnym" ma się na myśli działanie wedle zbioru nawyków umysłu, które zwiemy “normalnymi". Osoba, która wierzy, że ogień się pali, że 2+2=4, że słońce wzejdzie jutro, że zewnętrzne przedmioty istnieją nawet, jeśli nie są postrzegane, oraz że jest pewien rodzaj wewnętrzej ciągłości jej doświadczenia zwany Jaźnią", która posiada “normalny" zbiór przekonań, uważana jest za jednostkę rozumną. Ktoś inny, posługujący się odmiennymi nawykami czy przyzwyczajeniami, posiadający przez to inny zbiór przekonań, jest “nienormalny" i “nierozumny". Który z nich posiada wiedzę prawdziwą? Który z nich wierzy w coś, co faktycznie odpowiada temu, co dzieje się w świecie?



Przymus wiary

Hume podkreślał, że nigdy nie odpowiemy na te pytania. Wszelkie przekonania odsłaniają jedynie zabiegi rozumowe, które stosujemy. Nie ma usprawiedliwienia dla wyznawania jednego przekonania zamiast innego, oprócz tego, że czujemy silne uczucie lub skłonność, aby tak uczynić. Gdy próbujemy odnaleźć rację albo oczywistość, dla której w coś wierzymy, odkrywamy, że nie znajdujemy nic i możemy jedynie stwier-



David Hume 391

dzić, że nasze umysły działają w taki dziwny sposób, iż myś­limy, że nasze przekonania są prawdziwe. Im bardziej zgłębia­my sens naszego przekonania, tym bardziej odsłaniamy irrac­jonalne i nieuzasadnialne ufundowanie naszych mentalnych zachowań. Zarazem jednak odkrywamy, że obojętnie jak nie­wielką podstawę możemy dla tych przekonań mieć, nie może­my ich odrzucić. Niezależnie od tego, jak sceptyczni możemy się stać odnośnie do wartości i fundamentów tego, o czym jesteśmy przekonani, natura ludzka powstrzymuje nas od po­rzucenia tych przekonań. Możemy nie umieć wykazać, że są prawdziwe, możemy nawet mieć dobre powody do podejrzeń, że przynajmniej niektóre z nich są fałszywe. Zarazem jednak zmuszeni jesteśmy do wierzenia w pewne rzeczy i do działania, mówienia i życia na podstawie tych przekonań.

A zatem w teorii Hume stał się całkowitym sceptykiem; doszedł do wniosku, że poznanie świata, które czerpiemy z doświadczenia, jest oparte jedynie na swoistym zbiorze przy­zwyczajeń czy nawyków umysłu do ujmowania pewnych idei w sposób żywy i silny. Jednak i Hume, jak każdy, odkrył, że gdy wykroczył poza swe studia filozoficzne, został skłoniony do wiary w trwałość przyrody, w istnienie przedmiotów ze­wnętrznych, w ciągłe istnienie siebie samego itd. Nawet wiarę w swą własną filozofię uznał za nie do obrony na drodze rozumowej; była ona jednak zarazem teorią natury ludzkiej, której to teorii nie mógł po prostu odrzucić, bowiem działała nań tak silnie. Przeto bronił swych poglądów jako uczuć, które miał w odniesieniu do tych kwestii. Pierwszą księgę swego Traktatu o naturze ludzkiej posumował następująco:

Jeżeli czytelnik znajduje się w takim samym szczęśliwym usposobieniu, niechaj idzie za mną w moich spekulacjach, które dalej tu rozwinę. Jeśli nie, to niechaj idzie za swoją własną skłonnością i oczekuje powrotów dobrego humoru i zainteresowania światem. Zachowanie człowieka, który studiuje filozofię w ten beztroski sposób, jest istotnie bar­dziej sceptyczne niż człowieka, który czując w sobie skłon­ność do filozofii, tak jest jednak owładnięty wątpliwościami



92 Teoria poznania

i skrupułami, iż ją całkiem odrzuca. Prawdziwy sceptyk będzie odnosił się nieufnie zarówno do swoich wątpliwości filozoficznych, jaki do swoich filozoficznych przeświadczeń. I nigdy nie odmówi sobie niewinnego zadowolenia, jakie mu daje bądź jedno bądź drugie.

Słuszną jest rzeczą nie tylko, iżbyśmy pofolgowali naszej skłonności do najbardziej subtelnych i zawiłych badań filo­zoficznych, mimo naszych zasad sceptycznych, lecz również i to, iżbyśmy poddali się tej dążności, która nas nakłania, byśmy zajmowali postawę pozytywną i pewną w pewnych sprawach konkretnych, gdy je widzimy w jasnym świetle danej chwili, -atwiej powstrzymać się od wszelkiego badania i rozważania, niż opanować tak naturalną dążność i strzec się tego poczucia pewności, które zawsze powstaje, gdy ogląda­my jakąś rzecz dokładnie i szczegółowo. W takiej sytuacji nie tylko gotowi jesteśmy zapomnieć o naszym sceptycyzmie, lecz również i o naszej skłonności; gotowi jesteśmy posługi­wać się takimi zwrotami: “to jest oczywiste", “to jest pewne", “temu nie można zaprzeczyć", których używaniu winien by, być może, zapobiec należny szacunek dla publiczności.

Kwestia usposobienia

Przeto dla Hume'a nawet filozofia, którą się wyznaje, jest kwestią smaku oraz nawyków i przyzwyczajeń. Dzięki jego nawykom i przyzwyczajeniom, nawet jeśli już wiedział, że nie potrafi ich uzasadnić, takie właśnie były poglądy wyznawane przezeń w różnych czasach. Jeśli inni czują na ten sam temat podobnie, to bardzo dobrze; jeśli nie, to nic się nie da zrobić, poza konstatacją, że działają wedle odmiennych zasad, na­wyków i skłonności. Hume sam, w tych chwilach, gdy wątp­liwości na temat wiarygodności ludzkich przekonań wydawały mu się fundamentalne, okazywał się sceptykiem. W innych momentach był normalnym człowiekiem, poddanym silnemu i żywemu działaniu pewnych idei. Subtelny sceptycyzm Hume'a polegał na wątpieniu we wszystko, w co czuł, że wątpić musi,

Podsumowanie empirycznej teorii wiedzy 393

i wierzeniu we wszystko — włączając w to swą własną teorię natury ludziej — kiedy czuł się do tego przymuszony.

Podsumowanie empirycznej teorii wiedzy

Poczynając od Locke'a, filozofowie, którzy stworzyli teorie wiedzy utrzymujące, że wszelka wiedza pochodzi ze zmys­łowego doświadczenia, stopniowo doszli do wniosków Hu-me'a. Jeśli jedynym źródłem naszej informacji o świecie są wrażenia zdobywane dzięki zmysłom, to wielka część tego, co wydaje się, że wiemy, zamienia się w iluzję. Dzięki zmysłom otrzymujemy jakości takie, jak barwy, dźwięki, kształty. Jak pokazał Berkeley, nie ma niczego w naszym doświadczeniu zmysłowym, co pokazywałoby nam, że te jakości należą do tzw. rzeczy materialnych czy zewnętrznych. Wszystkim, co widzimy, są same te jakości. Jak pokazał Hume, nasze do­świadczenie nie zawiera żadnych koniecznych relacji ani po­wiązań między różnymi elementami naszego sensorycznego doświadczenia. Powiązania, które nakładamy na nasze do­świadczenie, nie wynikają z tego, co widzimy, ale z naszych mentalnych nawyków i skłonności.



Empiryczna krytyka racjonalizmu

Empiryści, wyszedłszy od doniosłego wątpienia w twierdzenia racjonalistów na temat tego, ile możemy wiedzieć, doszli do teorii wysuwającej równie doniosłe wątpienie co do tego, czy w ogóle możemy cokolwiek wiedzieć w ścisłym sensie tego terminu. Odwracając się od wspaniałego królestwa wiedzy doskonałej (np. tej, której istnienie głosili Platon i Kartezjusz) i spoglądając ku bardziej znajomemu światu codziennego do­świadczenia po informację o tym, co się rzeczywiście dzieje, empiryści odkryli, że jedynie ograniczona część poznania jest osiągalna z tego źródła, zaś nasza pewność co do niej zawsze pozostanie daleka od doskonałości.

394 Teoria poznania

Zarazem jednak empiryści zawsze mogli powiedzieć, że bez względu na stopień ograniczenia ich wizji możliwości ludzkiej wiedzy, nie można jej zarzucić, iż jest wzięta z fantazji. Platoń­ski świat idei nie mógł być pokazany w świecie spraw codzien­nych. Natomiast składniki i elementy dostrzegane przez em-pirystów były faktycznymi cechami doświadczeń każdego. Mo­żna nie być pewnym, do czego dane doświadczenie się odnosi, albo czy cechy tego doświadczenia przetrwają w przyszłości, tym niemniej jego elementy są dane oglądowi każdego z nas.

Nasza informacj a o naszym doświadczeniu może nigdy nie być więcej niż prawdopodobna, ale — twierdzili empiryści — ta prawdopodobna informacja była, jest i prawdopodobnie będzie zawsze ważniejsza i użyteczniejsza dla ludzi niż wszystkie rzekome pewniki racjonalistów. Przy wszystkich swych twierdzeniach


  1. absolutnej pewności racjonaliści nie potrafili uzgodnić między
    sobą tego, co miało być tak pewne. Wiele z ich twierdzeń musiało
    zostać odwołanych. Empiryści zaś utrzymywali, że twierdzenia
    skromniejsze oparte na ograniczonej podstawie ludzkiego doświa­
    dczenia zmysłowego i ludzkich zdolności są bardziej otwarte na
    poprawki i rozwój oraz na test przyszłego doświadczenia. Jako
    dowód na poparcie empirycznego punktu widzenia wskazać
    można fakt, że dziedziną najoczywistszego postępu ludzkiego
    rozumu nie był w ostatnich kilku stuleciach obszar tzw. rzeczywis­
    tego świata Platona czy Kartezjusza, lecz nauki empiryczne.
    Uświadamiając sobie w pełni — w kategoriach Hume'owskiej
    analizy naszej wiedzy empirycznej — ograniczenia takiego
    poznania, można mimo to podkreślać, że choćby takie poznanie
    było niepewne, zależne od naszych zmysłowi nawyków, to jednak
    jest ono tym poznaniem, które najbardziej oddziałuje na ludzkie
    życie. CS, którzy rozwinęli niesamowicie złożone wizje fizykalnego
    świata, od cząstek atomu po wielkie systemy gwiezdne, od
    molekuły proteinowej po najnowsze medyczne i psychologiczne
    teorie dotyczące ludzkiego zachowania, nie szukali na ogół wiedzy
    absolutnie pewnej o świecie rzeczywistym, lecz prawidłowości

  2. regularności w świecie zjawisk. Niezależnie od tego, jak mało
    zaufania mieli różni racjonaliści, jeśli idzie o poznanie oparte na
    zmysłach nie można nie być pod wrażeniem — być może nawet

Podsumowanie 395

przesadnym — osiągnięć badań empirycznych dokonanych w ciągu ostatnich trzech wieków.



Yüklə 4,33 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   28   29   30   31   32   33   34   35   ...   42




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©www.genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə