Richard h. Popkin, avrum stroll zysk I s-ka wydawnictwo



Yüklə 4,33 Mb.
səhifə12/42
tarix06.05.2018
ölçüsü4,33 Mb.
#42551
1   ...   8   9   10   11   12   13   14   15   ...   42

116 Filozofia polityczna

wykonawczej, prawodawczej i federacyjnej. Dwie pierwsze miały mieć funkcje podobne do tych, jakie mają w rządzie Stanów Zjednoczonych, zadaniem zaś części federacyjnej było­by negocjowanie z państwami obcymi.

Locke obawiał się możliwej koncentracji władzy wykonaw­czej. W konsekwencji tego ostro ograniczył jej kompetencje. Przede wszystkim w idealnym państwie demokratycznym naj­wyższą władzę ma mieć władza ustawodawcza. Ona i tylko ona ma prawo stanowienia prawa; władza wykonawcza ma jedynie moc wprowadzania go w czyn. Nie może ukarać nikogo, kto nie pogwałcił wyraźnie sformułowanego prawa, a nawet to ukaranie rozpatrzone być powinno przez niezależne sądownic­two. Prawo władzy wykonawczej do wymuszania posłuszeń­stwa pochodzi jedynie z faktu, że została sprawującej je osobie lub instytucji nadana. Ona sama nie ma władzy i nie może nakazywać posłuszeństwa poza przypadkami, gdy realizuje prawa społeczeństwa. Pod tym względem system Locke'a przy­pomina brytyjski system parlamentarny. Władza wykonawcza może zostać natychmiast usunięta z urzędu, jeśli władza usta­wodawcza lub sam naród czują, że przekroczyła granice po­wierzonej jej władzy.

Zarazem jednak władzy wykonawczej powinny zostać udzie­lone pewne pełnomocnictwa, aby mogła wypełniać swe obo­wiązki. Po pierwsze, może ona odwołać władzę legislacyjną (ustawodawczą), a także powołać ją. Aby uniknąć sytuacji, że odmówi jej zwołania, wprowadza się ograniczenie długości przerwy w obradach; musi ją zatem w tym czasie zwołać albo zostanie odwołana. Jeśli władza wykonawcza odmówi, naród ma prawo użyć przeciw niej siły. Locke zauważał, iż nie jest koniecz­ne, aby legislatura pracowała permanentnie, bowiem nie jest konieczne, aby wciąż tworzyć nowe prawa. Jednakże władza wykonawcza musi zawsze trwać na posterunku, bo egzek­wowanie prawa jest zawsze niezbędne. Gdyby w czasie, gdy nie obraduje władza ustawodawcza, powstało zagrożenie narodo­we, władza wykonawcza posiada uprawnienia do stosownego działania. Jest to słynna doktryna prerogatyw. Prerogatywa definiowana jest przez Locke'a jako “prawo do działania władzy

Polityczna filozofia Johna Locke'a 117

wykonawczej dla dobra publicznego wedle uznania, bez stosow­nych przepisów prawa, a czasami nawet wbrew nim". Locke przyznawał, iż stosowanie prerogatyw władzy wykonawczej może być niebezpieczne; uważał jednak, że dzięki innym zabez­pieczeniom przewidywanym przez jego teorię wszelkie poważne pogwałcenia mogą zostać odparowane przez inne organy wła­dzy, a także przez naród.

Krytyka Locke'a

W Drugim traktacie Locke usiłował pokazać, że ludzie mogą współżyć przyjaźnie ze sobą bez podporządkowywania się władcy posiadającemu władzę absolutną. Taki stan rzeczy może zostać osiągnięty dzięki rządom prawa. Prawa, do któ­rych dochodzi się w sposób otwarty, prawa powszechnie znane, przyczyniają się do stabilności społeczeństwa. Nie są one jed­nak absolutne. Jeśli okażą się nieadekwatne, to można je zmienić. Natomiast Hobbes przyjmował, że jedyną alternatywą jest anarchia albo despotyzm. Ludzie albo rozpoczną wojnę wszystkich przeciwko wszystkim, albo zrzekną się swych praw na rzecz absolutnego monarchy. Geniusz Locke'a polegał na tym, że zauważył, iż teoria Hobbesa nie jest prawdziwa w is­totnym aspekcie: oddając swe prawa absolutnemu suwerenowi, ludzie przestawali być bardziej bezpieczni, niż byli w stanie natury. Stawali się bowiem przedmiotem igraszek i kaprysów monarchy. Ponownie żyli bez stabilizacji — tym razem jednak niebezpieczeństwo nie pochodziło od innych, zwykłych ludzi, lecz od panującego. Zamiast—jak wierzył Hobbes — zamienić anarchię na stabilizację, wymienili jedynie jedną formę chaosu na inną.

Dostrzegając, że stabilizacja i samorząd nie są nie do pogo­dzenia, Locke stał się źródłem inspiracji dla społeczeństw demokratycznych, istniejących już od ponad dwustu lat. Jego argumenty, w tej czy innej formie, były często wykorzystywane w walce o demokrację. Abraham Lincoln na przykład przeciw­stawiał się tym, którzy prawo głosowania pragnęli zminimali-

118 Filozofia polityczna

zować, jak to tylko możliwe, za pomocą słów będących niemal parafrazą Drugiego traktatu:

Większość utrzymywana w umiarkowaniu przez konstytu­cyjne gwarancje i ograniczenia i zawsze łatwo zmieniająca się wraz ze swobodnymi zmianami opinii i uczuć narodu jest jedynym prawdziwym suwerenem wolnych ludzi. Każdy, kto to odrzuca, ucieka, z konieczności, w anarchię lub despotyzm. Jednomyślność jest niemożliwa; władza mniej­szości, w postaci permanentnego zarządzania, jest całkowi­cie niedopuszczalna; a zatem po odrzuceniu zasady większo­ści anarchia albo despotyzm są jedynym wyjściem, które pozostaje.

Powody skłaniające Locke'a do odrzucenia doktryny Hob-besa tkwią po części w jego teorii natury ludzkiej, po części zaś w konstrukcji pewnej nowej teorii na temat politycznych sto­sunków między ludźmi, a posługującej się takimi pojęciami, jak swobody, prawa, właściwy cel rządu i tak dalej. Odrzucając Hobbesowy pogląd, iż ludzie zawsze działają egoistycznie, Locke bez wątpienia miał słuszność. Cóż jednak da się powie­dzieć na poparcie oraz na odparcie politycznej koncepcji Lo­cke^, jeśli odłoży się na bok omówione właśnie przez nas kwestie psychologiczne?

Kierowano przeciwko niej dwojakiego rodzaju krytykę: jed­ną przeciwko doktrynie swobód, drugą przeciwko pojęciu rządów większości. Obie one — twierdzono — stwarzają trud­ności. Rozważmy najpierw zagadnienie swobód.

Główny zarzut przeciwko Locke'owskiej koncepcji swobód polega na tym, że opiera się ona na idei praw naturalnych, tj. praw, którymi cieszył się człowiek w stanie natury, przed pojawieniem się zorganizowanego społeczeństwa. Zarzut po­wiada, iż takie twierdzenie jest niezrozumiałe, bowiem trudno jest wiedzieć, jak prawa mogły istnieć przed zaistnieniem jakie­goś rządu oraz systemu prawnego, które je przyznaje i po­dtrzymuje. Badanie tego terminu pokazuje, że nie ma on tego rodzaju znaczenia opisowego; nakazuje on raczej to, że czło-

Polityczna filozofia Johna Locke'a 119

wiek powinien takie prawa posiadać. Musi to rzucać pewne wątpliwości na ważność argumentu Locke'a, który wydaje się oparty na przekonaniu, że w stanie natury ludzie muszą posia­dać te prawa w dosłownym, opisowym sensie.

Nawet jeśli zgodzimy się z twierdzeniem Locke^a i przy­jmiemy, że są to prawa, które ludzie mieć powinni, to wciąż stoją przed nami trudności do przezwyciężenia. Na przykład prawa, o których myślimy, że ludzie je powinni posiadać, mogą się okazać nie do pogodzenia z pojęciem dobra publicznego. Locke utrzymywał, iż celem rządu jest ochrona pewnych praw i zarazem praca dla dobra publicznego. Mogą jednak pojawić się sytuacje, gdy nie da się pogodzić obu tych rzeczy naraz, jeśli jest się rządem. Rozważmy słynny przypadek człowieka, który krzyczy “Pożar!" w zatłoczonym teatrze, wiedząc, że pożaru nie ma. Ludzie mogą w panice rzucić się do drzwi, na skutek czego mogą być ranni, a nawet zabici. Jeśli przyjmiemy kon­cepcję, że człowiek ma prawo do wolności słowa, to nie możemy go karać za skorzystanie z tego prawa. Lecz skorzy­stanie zeń jest w tym przypadku nie do pogodzenia z dobrem publicznym. Taki człowiek stanowi niebezpieczeństwo dla dob­ra ogólnego i karząc go za ten czyn, opieramy się na tym, że działał przeciwko dobru wszystkich. Jest jednak jasne, że czyniąc to, odrzucamy pogląd, iż ma on absolutne prawo do wyrażania swych poglądów.

Teoretycy demokracji, kłopocząc się z tą kwestią, byli go­towi odrzucić w takich przypadkach doktrynę praw. Zgadzali się, że ludzie nie mogą mieć absolutnej wolności prze­ciwko państwu, jednakże — argumentowali — nie wynika stąd, że państwo posiada absolutną władzę nad ludźmi. Potrzeba tedy bardziej umiarkowanej interpretacji praw. Zgodnie z idą prawami są te obszary, które mogą zostać pogwałcone jedynie za zgodą większości — kiedy dobro publiczne naprawdę jest zagrożone. W innym razie ludzie mogliby zawsze używać swej wolności słowa. Ta bardziej umiarkowana koncepcja modyfi­kuje pogląd Locke'a na prawa, ale nadal nie dopuszcza tyranii. Utrzymuje ona, że to, czym jest prawo, jest kwestią stopnia; w pewne obszary ludzkich zachowań wolno wkraczać jedynie

120

Filozofia polityczna



w czasach wielkiego kryzysu, poza tym winny pozostać nie­tknięte. Wciąż daje to ludziom niemałą wolność w obrębie społe­czeństwa, nawet jeśli odmawia im wolności absolutnej. Tak czy inaczej, wolność nigdy nie może być absolutna. Całko­wita nieobecność kontroli nie jest wolnością, lecz samowolą. Pojęcie wolności daje się doskonale pogodzić z istnieniem restrykcji dotyczących naszego zachowania. Prawdziwym pro­blemem jest to, jaki rodzaj restrykcji można usprawiedliwić.

Drugi rodzaj krytyki skierowany przeciwko teorii politycz­nej Locke'a dotyczy pojęcia rządów większości. Podnosząc kwestię “Kto powinien rządzić?", Locke, odmiennie niż Platon i Hobbes, stal po stronie ludu, a przeciwko mniejszości. Ogólnie rzecz ujmując, doktryna ta miała zbawienne skutki. Mniejszość tradycyjnie była bogata i uprzywilejowana, rządząc zaś, kiero­wała się własnym interesem albo interesem jakiejś klasy społe­cznej przeciwko interesom większości. Jednak tym, z czego sam Locke nie zdawał sobie sprawy, było to, że większość sama może stać się tyranem; może ona w podporządkowywaniu sobie mniej­szości uprawiać despotyzm równie niepohamowanie jak tyran. Rząd demokratyczny to nie tylko rząd większości, to także rząd, w którym prawa mniej szóści muszą być również chronione. Jeśli nie podkreśla się tej ostatniej zasady, władza większości staje się despotyczna, zaś ustrój demokratyczny w praktyce przekształca się w ustrój nieodróżnialny od oligar­chii. Locke podkreślał władzę większości jako jedną z głównych zasad demokracji, i miał w tym rację. Zarazem jednak żaden ustrój nie może być demokracją bez zapewnienia ochrony mniej­szości, i to właśnie wielki krytyk Locke'a, John Stuart Mili, uzupełnił teorię demokracji poprzez uwypuklenie tego dodatko­wego aspektu. Przejdźmy tedy do rozważenia koncepcji Milla.



Filozofia polityczna Johna Stuarta Milla

Każdego studenta historii — w tym czy innym czasie — uderza niewielka liczba cywilizacji, które obdarzyły swych obywateli wolnością polityczną. Wolność w rzeczy samej była rzeczą



Filozofia polityczna Johna Stuarta Milla 121

cenną. Istniała w ograniczonym stopniu jedynie w starożyt­ności, była nieobecna w czasach średniowiecza, i nawet dziś społeczeństwa, które ją zapewniają, są w mniejszości. Więk­szość ataków na wolność tradycyjnie pochodziła “z prawa", ze społeczeństw zdominowanych przez tyranów albo przez małe grupki ludzi. Dziś wolność jest zagrożona również “z lewa", przez tzw. społeczeństwa komunistyczne. Zagrożenia te są groź­ne, a zarazem ewidentne. Niektóre niebezpieczeństwa dla wo­lności są jednak bardziej podstępne. Pochodzą z samej demo­kracji. Jednym z nich jest władza, jaką w państwie demo­kratycznym posiada większość. Jeśli pozwoli się jej rozwijać poza kontrolą, może wyrodzić się do formy tyranii, tak złej jak wszelki inny rodzaj despotyzmu, tyranii większości nad mniejszościami. Klasyczny esej Milla pt. O wolności można uważać za próbę odnalezienia metody eliminacji tego zagro­żenia.

Mili rozpoczyna swój esej O wolności od wskazania, że będzie mówił raczej o wolności obywatelskiej (tzn. o granicach władzy społeczeństwa nad jednostką), a nie o wolności woli. Kwestia: władza kontra wolność (liberty), podobnie jak pro­blem wolności woli, jest stara jak świat. Pierwotnie wolność była ujmowana w kategoriach negatywnych — jako ochrona poddanych przed władzą rządzących. Teoretycy polityki uwa­żali rządzącego za niezbędnego dla dobrze funkcjonującego społeczeństwa, zarazem jednak za groźnego dlań. Był niezbęd­ny dla obrony społeczeństwa przed wrogiem zewnętrznym i wewnętrznym; pilnując pokoju, mógł jednak przekroczyć swe uprawnienia i stać się tyranem. Celem wczesnych wolnościow-ców było zatem ustanowienie granic dla władzy rządzącego nad jego poddanymi. Miało to dziać się na dwa sposoby: (a) poprzez doktrynę praw, których pogwałcenie przez władcę usprawied­liwiałoby bunt przeciw niemu, oraz (b) przez konstytucyjne zabezpieczenia przed nim w pewnych szczególnie istotnych kwestiach — takich jak np. wypowiedzenie wojny.

Jednakże wraz z rozwojem społeczeństw demokratycznych teoretycy myśli politycznej odrzucili pogląd, że interesy wład­cy są przeciwstawne interesom ludu. Wedle ich poglądu rzą-

122 Filozofia polityczna

dzący jest przedstawicielem ludzi, zaś jego władza jest od-woływalna wedle ich upodobania. Skoro rządzący są dele­gowani przez rządzonych, ograniczanie ich kompetencji nie jest istotne; byłoby ono równoznaczne z ograniczeniem władzy samego ludu.

Mili zauważa, że choć stanowisko to jest teoretycznie po­prawne, badania aktualnego rozwoju instytucji wewnątrz de­mokracji pokazały praktyczną potrzebę pewnych ograniczeń nakładanych na władzę rządu. Samorządność nie wyraża praw­dziwego stanu rzeczy. Ludzie sprawujący władzę to nie ci sami ludzie, którzy tej władzy podlegają. Często realizują oni nie tylko własne interesy, ale ulegają wpływom grup nacisku (róż­nych lobby), aby działać przeciw dobrobytowi ludzi. Pojęcie ograniczenia władzy rządzących jest zatem wciąż ważne, nawet jeśli teoretycznie rządzący są wyznaczani przez lud.

Jednakże jeszcze bardziej niebezpieczna niż zagrożenie wo­lności ze strony panujących jest tyrania większości nad mniej­szościami. Jednym z podstawowych elementów demokracji jest zagwarantowanie ludziom tolerancji i prawa do zachowywania się tak, jak sobie tego życzą — poprzez rozwijanie swych potrzeb i zainteresowań różnych od tych przejawianych przez większość i poprzez zaspokajanie takich potrzeb. Wszystko to mieści się w haśle “indywidualizm". Większość może jednak stworzyć taki rodzaj tyranii, który uniemożliwi rozwój zachowań jednostkowych.

Tyrania może funkcjonować na dwa sposoby: (a) poprzez naciski na rząd (może to również rodzić się w obrębie samego rządu), aby stanowił prawa działające przeciwko osobnikom nietypowym, nonkonformistom czy dysydentom, nawet jeśli są oni nieszkodliwi (np. polowanie na czarownice w siedemnasto­wiecznej Nowej Anglii), oraz (b) jedynie przez nacisk opinii publicznej. Nawet jeśli nie istnieje jakieś prawo, opinia publicz­na może być tak silnie przeciwna osobnikom nonkonformis-tycznym, że pozbawi się ich normalnego partycypowania w życiu społecznym. W pierwszym przypadku doktryna praw może w istotnej mierze zapobiec tworzeniu prawa ingerującego w ob­szary, które jednostka uważa za święte, a zatem nienaruszalne

Filozofia polityczna Johna Stuarta Milla 123

(takie jak np. wolność słowa), jednak nie eliminuje to zagrożeń pochodzących z opinii publicznej. A opinia publiczna jest noto­rycznie podatna na robienie błędów; może ona kultywować dawne przesądy, może być opanowana przez podejrzliwość czy poddana tradycyji. Zatem, twierdzi Mili, opinia publiczna nie powinna być prawem, któremu jednostka musiałaby się pod­porządkować, nawet prawem niepisanym. We właściwie funk­cjonującym społeczeństwie demokratycznym jednostka powin­na móc zarówno liczyć na ochronę prawa przed biorącymi górę opiniami społeczeństwa, jak i móc działać w sposób nieskrę­powany, nie zważając na opinie większości, wszędzie tam, gdzie nie istnieją prawa, lecz jedynie zwyczaje. Problem, przed któ­rym staje każde demokratyczne państwo, można wyrazić na­stępująco: niektóry rodzaj zachowań jednostkowych oczywiś­cie nie może być tolerowany (np. czyny przestępcze), tym niemniej nie każde zachowanie nonkonformistyczne musi zo­stać ukrócone, a więc problem polega na znalezieniu uzasad­nionego rozmiaru możliwej ingerencji większości w sprawy jednostek (czy też grup mniejszościowych), których zachowa­nie odbiega od standardów ogółu. Jak powiada:

Podobnie jak inne tyranie, tyrania większości budziła z po­czątku i budzi jeszcze powszechnie obawę głównie wtedy, gdy znajduje wyraz w zarządzeniach władz publicznych. Myślący ludzie spostrzegli jednak, że społeczeństwo samo będące tyranem — tyranizujące zbiorowo poszczególne je­dnostki, z których się składa — nie ogranicza się do czynów wykonywanych rękami jego politycznych funkcjonariuszy. Społeczeństwo może spełniać i spełnia swoje własne zlecenia; a jeśli wydaje zlecenia niesłuszne zamiast słusznych lub dotyczące rzeczy, do których nie powinno się wtrącać, uprawia tyranię społeczną straszniejszą od wielu rodzajów politycznego ucisku, albowiem chociaż nie grozi zazwyczaj tak surowymi karami, to pozostawia mniej sposobów ucie­czki, wnika o wiele głębiej w szczegóły życia i ujarzmia samą duszę. Dlatego ochrona przed tyranią urzędnika nie wystarcza; potrzebna jest także ochrona przed tyranią pa-

124 Filozofia polityczna

nującej opinii i nastroju; przed skłonnością społeczeństwa do narzucania za pomocą innych środków niż kary prawne swoich własnych idei i praktyk jako reguł postępowania tym, którzy się z nimi nie godzą; do krępowania rozwoju lub, jeśli można, zapobiegania powstaniu jakiejkolwiek in­dywidualności nie stosującej się do jego zwyczajów oraz do przymuszania wszystkich charakterów, aby się kształtowały na jego modłę. Istnieje granica uprawnionego naruszania niezależności jednostki przez opinię ogółu i znalezienie tej granicy oraz utrzymanie jej wbrew wszelkim zakusom jest równie koniecznym warunkiem należytego układu stosun­ków ludzkich co ochrona przed politycznym despotyzmem.

Odpowiedź Milla na pytanie “Jaką uprawnioną władzę społeczeństwo ma nad jednostką?" brzmi:

Celem niniejszego szkicu jest stwierdzenie jednej bardzo prostej zasady, która winna przyświecać wszelkim próbom kontrolowania lub przymuszania jednostki przez społeczeń­stwo, bez względu na to, czy używa ono siły fizycznej w postaci sankcji prawnych, czy też przymusu moralnego opinii publicznej. Zasada ta brzmi, że jedynym celem uspra­wiedliwiającym ograniczenie przez ludzkość, indywidualnie lub zbiorowo, swobody działania jakiegokolwiek człowieka jest samoobrona, że jedynym celem, dla osiągnięcia którego ma się prawo sprawować władzę nad członkiem cywilizo­wanej społeczności wbrew jego woli, jest zapobieżenie krzy­wdzie innych. Jego własne dobro, fizyczne lub moralne, nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem. Nie można go zmusić do uczynienia lub zaniechania czegoś, ponieważ tak będzie dla niego lepiej, ponieważ to go uszczęśliwi, ponieważ zdaniem innych osób będzie to mądrym lub nawet słusznym postępkiem. Są to poważne powody, by go napominać, przemawiać mu do rozumu, przekonywać go lub prosić, lecz nie, by go zmuszać lub karać w razie, gdyby nas nie słuchał. Aby to ostatnie było usprawiedliwione, postępowanie, od którego chcemy go odwieść, musi zmierzać do wyrządzenia

Filozofia polityczna Johna Stuarta Milla 125

krzywdy komuś innemu. Każdy jest odpowiedzialny przed społeczeństwem jedynie za tę część swego postępowania, która dotyczy innych. W tej części, która dotyczy wyłącznie jego samego, jest absolutnie niezależny; ma suwerenną wła­dzę nad sobą, nad swoim ciałem i umysłem.

Mili nakłada na tę zasadę pewne ograniczenia. Po pierwsze zakłada, że zasada ta nie ma zastosowania do dzieci. Ponieważ dzieci są niedojrzałe, trzeba nimi kierować. Podobnie pewne “stany opóźnienia w rozwoju" wymagają ojcowskich rządów. Gdybyśmy w takich sytuacjach dopuścili samorządność, to zezwolilibyśmy na chaos. A zatem zakłada się, że powyższa zasada dotyczy tylko osób dojrzałych i rozumnych; jednak w odróżnieniu od Platona, który wierzył, że jedynie nieliczna, wyćwiczona grupka może sprostać wymogowi racjonalności, Mili podkreśla, że jego zdaniem we wszystkich nowoczesnych narodach wszyscy obywatele osiągnęli taki stan.

Aby pokazać, jak zasada ta działałaby w praktyce, Mili poddaje testowi przypadek zniesienia wolności dyskusji i wy­rażania swej opinii. Podaje trzy powody, dla których tłumienie opinii byłoby złe. Rozważmy je po kolei:



Po pierwsze, niewłaściwe jest tłumienie jakiegoś poglądu nie-aprobowanego przez opinię większości, bowiem stłumiony pogląd może być prawdziwy. Wszyscy znamy przypadki, gdy większość ludzi utrzymuje coś błędnego; jeśli pogląd przeciwny temu zostanie zablokowany, to możemy nigdy nie dowiedzieć się prawdy — a to w dłuższym okresie może okazać się dla nas szkodliwe (przykładem szeroko rozpowszechnionego błędnego poglądu było mniemanie, że Ziemia jest płaska). Opinia błędna zostaje często skorygowana poprzez otwartą dyskusję. Człowiek mądry to ktoś, kto wysłucha obu stron sporu, zbada dowody za i przeciw każdej z nich, zanim zdecyduje, która ze stron ma rację. Jeśli jednak poglądy niezgodne z przyjmowanymi nigdy nie uzyskają możliwości prezentacji, to nigdy nie będzie można zamienić fałszu na prawdę.

Odmówienie innym prawa do wyrażania swych poglądów jest równoznaczne z przyjęciem własnej nieomylności. Jednakże nikt

1 26 Filozofia polityczna

nie jest nieomylny, a zatem zawsze jest możliwe, że pogląd, który ktoś ma na daną sprawę, może być błędny. Niektórzy mogą być innego zdania w tej kwestii, a to na tej podstawie, że w bieżącej praktyce ludzie z konieczności muszą założyć, że nie mylą się, wykonując dany ciąg działań. Jeśli ktoś uważa, że niezbędne jest prowadzenie wojny z agresorem, to czy powinien wstrzymywać się z wyrażeniem takiej opinii? Byłoby to niepraktyczne. Odpowiedź Milla na to pytanie należy do najsłynniejszych wypowiedzi w dziejach liberalizmu. Powiada on mianowicie:

Istnieje olbrzymia różnica między uznawaniem opinii za prawdziwą, ponieważ nie została odparta mimo wielu spo­sobności do jej zwalczenia, a zakładaniem jej prawdy w celu niedopuszczenia do jej odparcia. Całkowita swoboda prze­czenia i oponowania naszej opinii jest jedynym warunkiem usprawiedliwiającym przyjmowanie jej prawdziwości w celu działania; i tylko na tych warunkach istota obdarzona ludzkimi zdolnościami może być rozumowo pewna, że ma słuszność.

Drugi argument, który przedstawia Mili przeciwko elimino­waniu poglądów opozycyjnych, jest następujący: Załóżmy, że pogląd przeciwny jest błędny i że to w istocie nasz pogląd jest prawdziwy. Jednakże nawet pogląd zgodny z prawdą można wygłaszać w różny sposób: może go głosić umysł otwarty, zawsze gotowy do zmiany swego stanowiska, jeśli stoją za tym jakieś racje, może go jednak głosić także ktoś stronniczy i pełen uprzedzeń. Jeśli głosimy coś prawdziwego, lecz nie jesteśmy skłonni do wysłuchania opinii przeciwnych, to głosimy to w niewłaściwy sposób, tzn. jako dogmat. Taki sposób wypo­wiadania swego zdania może być szkodliwy, bowiem rozważa­jąc wszystkie argumenty przeciwko niemu, i przez to będąc zmuszonym do przemyślenia ich odparcia, w istocie zaczynamy rozumieć swój pogląd w sposób bardziej pełny. Osoba walcząca o demokrację, lecz nie rozumiejąca, o co walczy, może w innych okolicznościach walczyć przeciw niej. Odbija jedynie poglądy

Filozofia polityczna Johna Stuarta Milla 127

większości społeczeństwa, w którym żyje, bez podjęcia jakiej­kolwiek próby uzasadnienia ich ważności. Może tedy walczyć o demokrację ze złych powodów albo — co jeszcze gorsze — bez żadnych powodów z wyjątkiem tego, że społeczeństwo jej to nakazuje. Wszystko to stanowi przeszkodę dla przyszłego postępu; tym, o co chodzi w społeczeństwie demokratycznym, jest oświecone indywiduum, które będzie dojrzałe i odpowiedzial­ne, bowiem zastanawia się nad tym, co się mu przydarza. Jeśli zaś nie rozważa poważnie opinii opozycyjnych, to nie może stać się taką osobą; oto dlaczego nie wolno blokować opozycyj­nego punktu widzenia, nie dawszy mu szansy bycia wysłu­chanym.

Mili pisze o tym następująco:

Nieprzyjaciel wolności słowa mógłby powiedzieć w celu zmniejszenia siły tych uwag, że nie ma żadnej konieczności, by ludzkość znała i wiedziała wszystko, co mogą powiedzieć za lub przeciw jej opiniom filozofowie i teologowie. Że zwykłym ludziom nie jest potrzebna zdolność do wykazania nieścisłości lub błędów przemyskiego oponenta. Że wystar­czy, jeśli jest ktoś zdolny do udzielenia odpowiedzi obalają­cej wszystko, co mogłoby wprowadzić w błąd osoby niewy­kształcone. Że proste umysły, które nauczyły się oczywistych zasad wpajanych w nie prawd, mogą zaufać autorytetowi co do rzeczy, a zdając sobie sprawę z tego, że nie mają do­statecznej wiedzy ani talentu do rozwiązywania każdej trud­ności, którą można by wysunąć, mogą zadowolić się prze­świadczeniem, że wszystkie wysunięte trudności zostały już lub mogą być pokonane przez osoby szczególnie do tego uzdolnione.

Nawet przyznając temu poglądowi słuszność, jaką mogą mu przypisać ludzie najłatwiej zadowalający się najsłabszym zrozumieniem prawdy, w którą wierzą, nie osłabiamy przez to bynajmniej argumentów przemawiających za wolnością słowa, gdyż nawet ta doktryna uznaje prawo ludzi do uzasadnionej pewności, że wszystkie zarzuty zostały w za­dowalający sposób odparte; a jak mają być odparte, jeśli to,

128 Filozofia polityczna

co wymaga odpowiedzi, nie jest wypowiedziane? lub w ja­ki sposób można uznać odpowiedź za zadowalającą, jeśli przeciwnicy nie mają sposobności do wykazania, że jest ona niezadowalająca? Jeśli nie ogół, to przynajmniej filo­zofowie i teologowie, którzy mają rozwiązać trudności, muszą zapoznać się z tymi trudnościami w ich najbardziej zawiłej formie; a nie można tego dokonać, jeśli nie są one swobodnie przedstawiane w najkorzystniejszym dla nich świetle. Kościół katolicki ma swój własny sposób trak­towania tego kłopotliwego problemu. Rozróżnia on na ogół tych, którym wolno wyznawać jego doktrynę na podstawie przekonania, oraz tych, którzy muszą ją przy­jmować na wiarę. Ani jednym, ani drugim nie pozostawia się swobody wyboru tego, co mają przyjąć; ale duchow­nym zasługującym na zaufanie jest dozwolone, a nawet poczytywane za zasługę, zapoznawanie się z argumentami przeciwników w celu ich obalenia i dlatego wolno im czytać książki heretyków. Natomiast ludzie świeccy nie mogą tego czynić bez specjalnego pozwolenia, które jest trudno otrzymać. Ta dyscyplina uznaje, że poznanie sta­nowiska nieprzyjaciół jest korzystne dla nauczycieli, lecz znajduje dające się z tym pogodzić środki niedopuszczenia do tego poznania reszty świata, dając w ten sposób elicie więcej kultury umysłowej, chociaż nie więcej swobody, niż masom. Za pomocą tego sposobu udaje się Kościołowi katolickiemu osiągnąć ten rodzaj wyższości umysłowej, jakiego wymagają jego cele, gdyż choć kultura bez wolności nigdy nie wydała wielkiego i liberalnego umysłu, może jednak wydać zręcznego nisi prins adwokata sprawy. Kraje protestanckie odrzucają ten sposób, ponie­waż protestanci utrzymują, przynajmniej w teorii, że każ­dy sam ponosi odpowiedzialność za wybór religii i nie może zrzucać jej na swych nauczycieli. Poza tym w wa­runkach panujących dziś na świecie ukrywanie przed ludźmi niewykształconymi pism czytanych przez wykształ­conych jest rzeczą niemal niemożliwą. Jeśli nauczyciele ludzkości mają być powiadomieni o wszystkim, co wie-

Filozofia polityczna Johna Stuarta Milla ' 129

dzieć powinni, to musi istnieć całkowita swoboda pisania i ogłaszania drukiem.



Yüklə 4,33 Mb.

Dostları ilə paylaş:
1   ...   8   9   10   11   12   13   14   15   ...   42




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©www.genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə