Teksty Drugie 2006, 1-2, s. 172-180
„Platonizm Mickiewicza”
Maria Kalinowska
http://rcin.org.pl
„Platonizm M ickiew icza”
P lato n izm polskich rom antyków należy do tych fascynujących zagadnień z za
kresu recepcji dziedzictw a antycznego, k tóre w ym agają ponow nego i pełnego opra
cow ania, uw zględniającego w spółczesny stan b ad a ń n ad rom antyzm em . Z adanie
to b ardzo tru d n e . P rzede w szystkim ze w zględu na szerokie, ró żnorodne i fu n d a
m en taln e w ystępow anie wątków, m otywów i in sp ira cji p la to ń sk ic h w literatu rz e,
sztuce i m yśli tego okresu: od wczesnego ro m an ty zm u po tw órczość m istyczną
Słowackiego, od podstaw estetycznych k ie ru n k u do kw estii religijnych i aksjolo
gicznych, od rom antycznej recepcji m itów ożyw ianych przez P latona do stru k tu r
dialogicznych w p ism ac h N orw ida i Słowackiego, od m itu osoby P latona do fu n k
cji postaci S okratesa... D rugą tru d n o ścią, k tórą n apotyka badacz, w chodząc w ob
szar ta k zasadniczej dla europejskiej k u ltu ry pro b lem aty k i jest konieczność wy
raźnego sprecyzow ania p rze d m io tu refleksji, skoncentrow ania b a d a ń w okół ściśle
określonego ośrodka problem ow ego. N ie jest to więc zad an ie łatw e, wym aga od
badacza ró żnorodnych kom p eten cji, zm usza do precyzji, ale i szerokości ujęcia,
do jasnych i zdecydow anych w yborów m etodologicznych, a rów nocześnie otw ar
cia na w ieloaspektow ość i rozległość zagadnienia.
Praca M o niki R udaś-G rodzkiej1 dotyczy, jak in fo rm u je ty tu ł, m otywów p la
to ń sk ich w życiu i tw órczości A dam a M ickiew icza w okresie w ileńsko-kow ień-
skim (na m arginesie: czy to pow rót w b ad a n ia ch rom antycznych do form uły „ży
cie i tw órczość”? I druga uwaga: co w łaściw ie oznacza kategoria „m otyw u” w od-
N
M . R u d a ś-G ro d z k a „Spraw ić, aby idee śpiew ały”. M o ty w y platońskie w życiu i twórczości
A d a m a M ickiew icza w okresie w ileńsko-kow ieńskim , W y d a w n ic tw o I n s ty tu tu B a d a ń
L ite r a c k ic h , W a rsz a w a 2003.
http://rcin.org.pl
Kalinowska „Platonizm Mickiewicza”
n ie sie n iu do kateg o rii „życia”?). A utorka w pracy swej przyjęła b ardzo szeroką
koncepcję zarów no p la to n iz m u , jak i p la to n iz m u M ickiew icza. P lato n izm - za
Lovejoyem - d efin iu je n ie jako zam k n ięty system filozoficzny, ale raczej jako zbiór
rozproszonych, często w ykluczających się idei, n ato m iast p la to n iz m M ickiew icza
określa „jako pew ien sposób odczuw ania i przeżyw ania św iata, a więc rodzaj p o
etyckiej w rażliw ości oraz in te le k tu aln ej i duchow ej postaw y p isa rz a ” (s. 9). K on
sekw encje przyjęcia ta k ich - szerokich - p erspektyw badaw czych są bardzo zasad
nicze dla pracy: coś w sensie poznaw czym zyskujem y, rów nocześnie tracąc z pola
w idzenia n iek tó re z b ardziej szczegółowych zagadnień.
R ozdział pierw szy dotyczy p la to n iz m u - i jak pisze autorka, zresztą dość n ie
jasno - jego m itów w okresie n eo h ellen izm u (na m arginesie pojaw ia się pytanie,
czy nie lepiej używać w o d n ie sie n iu do „ n e o h ellen izm u ” pojęcia k ie ru n k u czy
tendencji?). M onika R udaś-G rodzka omawia europejskie kon tek sty p la to n iz m u
M ickiew icza. Jej wywód k on cen tru je się wokół h istorycznie sytuow anego, ale i p ro
jektow anego na p y ta n ia dotyczące tw órczości M ickiew icza p ro b lem u systemowo-
ści i je d norodności m yśli P lato n a, czyli wokół opozycji: anty n o m iczn a i pełna
sprzeczności w izja świata a systemowość m yśli P latona. W ażne m iejsce w rozw a
żan iach au to rk i p ełn i też opozycja: „arystotelizm contra p la to n iz m ” (s. 18). B ar
dzo interesująco zarysowuje R udaś-G rodzka paradoksalność m yśli P latona, wie-
lokierunkow ość filozoficznych i k u ltu ro w y ch in sp ira c ji cz erp an y ch w trad y c ji
europejskiej z jego dzieł, in sp ira cji zw iązanych z p rze m ian a m i sposobów ro zu
m ien ia m yśli filozofa.
A utorka k o n ce n tru je w tym rozdziale swą uwagę na „o d ro d zen iu ”, jak pisze,
zainteresow ania P lato n em na przełom ie X V III i X IX w ieku. P lato n izm ro zp a try
w any w tym p o rzą d k u staje się - zd a n ie m R udaś-G rodzkiej - jedną z podstaw o
w ych przesłanek tzw. „greckiego o d ro d ze n ia”, czynnikiem b u d u ją cy m neohelle-
n iz m p rzełom u wieków. Wywody au to rk i są jeszcze jednym potw ierdzeniem , że
ro m an ty zm n ie pow stał w opozycji do trad y c ji greckiej, ale niejako w yrasta z rein-
te rp re ta c ji tej tradycji. I choć w książce m yśl ta nie została sform ułow ana w prost,
to rozw ażania R udaś-G rodzkiej ukazują rom antyków jako praw dziw ych herm e-
neutów k u ltu ry antycznej, odkryw ających jej rzeczyw iste bogactwo i sens, jej praw
dziwe, zagubione przez now ożytnych klasyków oblicze. Powracający, na nowo od
kryw any p la to n iz m staje się w p o rzą d k u rozw ażań au to rk i n iejako n ajw ażn iej
szym p o śred n ik iem m iędzy odkryw aną k u ltu rą grecką a rom antyzm em . Ten kie
ru n e k m yślenia d o k u m en tu ją i potw ierdzają w szystkie rozdziały pracy, u g ru n to
w ując i poszerzając naszą wiedzę o antyku rom antyków.
P odkreślana przez autorkę „paradoksalność” m yśli i postaw y P lato n a staje się
podstaw ą do o dsłaniania specyfiki p la to n iz m u M ickiew icza, polegającego (taka
optyka dom inuje zwłaszcza we w stępnych rozw ażaniach) na skierow aniu jego tw ór
czości: 1) przeciw ko wszelkiej system owości, 2) ku b ardzo szeroko ro zu m ian em u
entuzjazm ow i jako postaw ie estetycznej i m oralnej. F o rm u łu jąc trafn e i in te resu
jące tezy, badaczka n ie u n ik n ęła niebezpieczeństw zw iązanych z przyjęciem tak
w szechstronnego ro zu m ien ia p lato n izm u . W św ietle sform ułow anych przez Ru-
http://rcin.org.pl
R oztrząsania i ro z b io r y
daś-G rodzką założeń posługiw anie się w b ad a n ia ch n a d M ickiew iczem szeroką
koncepcją p la to n iz m u w ydaje się trafn e, pozw ala uchw ycić w ieloaspektow ość za
g ad n ien ia, jed n ak - zwłaszcza z tego pow odu - wym aga szczególnej ostrożności
i dyscypliny m etodologicznej. N ie może znaczyć w szystkiego, bo przestaje być fu n k
cjonalną kategorią w b ad a n ia ch literackich. R ozdział pierwszy, zakreślający ram y
rozw ażań au to rk i, nie jest w olny od ogólnikow ych i nieprecyzyjnych ujęć, n ie jas
nego stosow ania kateg o rii badaw czych („nurt światowości w X IX w ieku zapocząt
kow any przez W in ck e lm a n n a”, s. 22), „przeskoków ” m yślowych, zaburzenia p o
rzą d k u historycznego... K ilka przykładów : autorka raz po raz porzuca historycz
ny p o rządek w ywodu i, m ożna pow iedzieć, w olno jej to czynić, jed n ak ch a rak te ry
zuje p rze m ian y św iatopoglądow e m łodego M ickiew icza przy k ład am i z p relekcji
paryskich, n ie zachow ując pro p o rcji m iędzy p o rzą d k iem syntetycznego (całościo
wego, p o n ad p rzem ian am i) ujęcia m yśli poety, a jej ujęciem w h istorycznym i b io
graficznym rozw oju. N a m arginesie dodajm y, że fragm enty, w któ ry ch autorka
przyw ołuje w ypow iedzi M ickiew icza z p relek cji paryskich, należą do najciekaw
szych p a rtii rozpraw y, ale praw ie nie są zin terp reto w an e i za burzają przyjęty p o
rządek rozw ażań. C elnie dobrane, pokazują d ynam ikę m yśli i p rz e m ia n d u ch o
wych M ickiew icza, odsłaniają au tentyczne perspektyw y dalszych b ad a ń n a d in te
resującym au to rk ę tem atem .
W rozdziale d ru g im i trze cim R udaś-G rodzka zarysow uje tło dla p la to n iz m u
M ickiew icza: k o n ce n tru jąc się na środow isku uniw ersy teck im (profesorow ie -
G rodek i Borowski) i p rzyjacielskim
( J e ż o w s k i )
poety, ukazuje, jak silne i w ielo
stro n n e były in sp ira cje p la to ń sk ie w k ręgu m łodego M ickiew icza. P rzedstaw ia
„uw ielbienie G ródka dla P la to n a ” (s. 71) oraz w ątki p lato ń sk ie w p rac ach Borow
skiego, zapośredniczone przez m yśl H erdera. G rodek w u jęciu R udaś-G rodzkiej
to „uw ielbiany p ro fe so r” (na m arg in esie jed n ak dodajm y, że relacje: G rodek -
M ickiew icz i filom aci n ie były ta k całkiem idealne i pozbaw ione napięć). G rodek
zatem w tej optyce to ktoś, kto zaważył na obliczu duchow ym i in te le k tu aln y m
p okolenia M ickiewiczow skiego, kto n ie m al stał się praw odaw cą nowego, ro m an
tycznego ru ch u , jeżeli zgodzić się z tezą au to rk i - n ieform ułow aną w prost, ale
niejako sugerow aną w całym wywodzie m yślowym - że pokoleniow a fascynacja
P lato n em m iała n iejako w ym iar p rek u rso rsk i wobec rom antyzm u, a p rzełam ując
skostniałe w yobrażenia o an ty k u g reckim , utorow ała drogę rom antyzm ow i. To
oczywiście zbyt daleko idący w niosek i autorka pokazuje jednak w yraźnie ogran i
czenia postaw y G ródka. Pozostaje n ato m ia st pro b lem ta k szerokiego ujęcia p la to
n iz m u i płynących z niego inspiracji: m oże zbyt często staje się on w w yw odach
R udaś-G rodzkiej (zwłaszcza w pierw szej części książki) w łaściwie synonim em ro
m antyzm u, nowych, w czesnorom antycznych ten d en cji, z ich d ążeniem do ideału,
w izją p rzyjaźni, m iłości, godności je d n o stk i... M oże zresztą praca b ardziej niż
o p la to n iz m ie tra k tu je o wpływie k u ltu ry niem ieckiej p rzełom u X V III i X IX w ie
k u na środow isko in te le k tu aln e W ilna czasów m łodego M ickiew icza? O zapośred-
n ic ze n iu m yśli P latona w tej form acji pokoleniow ej i in te le k tu aln ej przez k u ltu rę
niem iecką?
http://rcin.org.pl
Kalinowska „Platonizm Mickiewicza”
Z całą pew nością zam ysłem au to rk i było pokazanie różnorodnego oblicza te n
d encji m ieszczących się w k ręgu in sp ira cji P latonem , różnych w ym iarów p latoni-
zm u M ickiew iczow skiego k ręgu przyjacielskiego i jego form acji pokoleniow ej: od
oblicza stricte in telek tu aln eg o , przez obyczajowe i społeczne do poetyckiego i d u
chowego, w w ym iarze indyw idualnego losu nie tylko M ickiew icza, ale i poszcze
gólnych jego przyjaciół i w aspekcie dziejów g ru p y pokoleniow ej. T aki zam iar
z pew nością pow iódł się i jego b ardzo interesu jącą realizację w idzim y zwłaszcza
w części pierw szej książki, gdzie po rozd ziałach w stępnych zn a jd u je m y „przybli
że n ia” om awianej problem atyki, ukazujące losy filomatów: Józefa Jeżowskiego i To
m asza Zana jako „przyw ódcy” młodzieży. R ozdział trzeci części pierw szej stanow i
prezen tację d orobku jednego z najbliższych w ileńskich przyjaciół M ickiew icza -
Jeżowskiego, w zakresie stricte naukow ych prac o Platonie, ze szczególnym uw zględ
n ie n iem w ypracow anego przez S chleierm achera m odelu h erm e n eu ty k i w jego p ra
cach dotyczących P latona, bardzo wysoko cenionych przez Jeżowskiego. Rozdział
ten , jak i zresztą n astęp n e , pośw ięcone filo m ack iem u p ań stw u m łodych (także
w aspekcie obyczajowym ) i losom Z ana, tra k tu ją nie tylko o sferze in te le k tu aln ej;
stanow ią próbę u kazania indyw idualnego w ym iaru losu form acji M ickiew iczow
skiej, n iejako d o tkniętej p latońską tęsknotą do ideału, czy też p am ięcią o innej,
wyższej rzeczyw istości, i tragicznie zderzonej z m ałością czy okrucieństw em rea l
nego, historycznego b y tu ... A utorka zresztą stara się nie eksponować p o lityczne
go w ym iaru klęski (czy m oże raczej dram atycznie przełam anej biografii?) pokole
n ia, ak centując raczej uniw ersalność losu tych, którzy w m łodości d o tk n ęli sfery
id e a łu ...
Część druga książki zaw iera analizy k on k retn y ch utw orów m łodego M ickiew i
cza: Ody do młodości, Dziadów w ileńsko-kow ieńskich oraz w iersza Do Joachim a L e
lewela. W arto zadać pytan ie, czem u służy w tych analizach o dsłanianie k o n tek stu
platońskiego wczesnej tw órczości M ickiew icza? W jaki sposób p la to n iz m (zresztą
nie po raz pierw szy w lite ra tu rz e przed m io tu ) pojaw iający się jako kon tek st in te r
pretacy jn y dla okresu w ileńsko-kow ieńskiego zm ienia czy pogłębia nasze ro zu
m ien ie tej twórczości? Czego dow iadujem y się o niej, wydobywając w ątki p la to ń
skie, czy m oże - w ątki p lato ń sk ie zapośredniczone przez k u ltu rę niem iecką?
R ozdział pierw szy drugiej części książki to analiza Ody do młodości jako p la
tońskiego lo tu k u idei - taką d o m in a n tę in te rp re tac y jn ą uw ypukla autorka w ty
tu le rozdziału. P u n k t wyjścia stanow i - jak zresztą we w szystkich p a rtia c h p r a c y -
biografia M ickiew icza, tu zaś kryzys duchowy, w jakim znalazł się poeta w roku
1820, kryzys za m k n ię ty p rzez R udaś-G rodzką w dość skom plikow anej tezie: „A ta
kował [Mickiewicz] ideały filom atów, p ragnąc je zarazem w ybronić i w te n sposób
ocalić” (s. 176). Szeroka form uła p la to n iz m u służy więc autorce i do pokazania
krystalizow ania się ideałów społeczności filom ackiej, i do u kazania w łasnej, osob
nej drogi poety, i do ujaw nienia dróg M ickiew iczow skiej rew izji filom ackich id e
ałów. W rozdziale tym R udaś-G rodzka p odejm uje próbę przyw rócenia sensu czy
n ad a n ia znaczenia zagubionej - jej zdaniem - w dotychczasow ych in te rp re tac jac h
O dy... „sferze m ity czn ej” w iersza oraz „związanego z n ią m etafizycznego przęsła-
http://rcin.org.pl
R oztrząsania i ro z b io r y
n ia ” (s. 178). S tosunek M ickiew icza do filozofii idealistycznej i do Schillera staje
się, jak uważa R udaś-G rodzka, p u n k te m , w któ ry m drogi M ickiew icza i filom atów
się rozchodzą:
Ś w iat, w ja k im z n a la z ł się M ic k ie w ic z d z ię k i S c h ille ro w i, ch o ć z a m k n ię ty d la w ię k sz o śc i
filo m a tó w , s ta ł się d la n a sz e g o p o e ty o b ja w ie n ie m in n e j rz e c z y w isto śc i, k tó rą m o ż n a o d
k ry ć ty lk o w n a g ły m w s p o m n ie n iu lu b e n tu z ja s ty c z n y m p o e ty c k im w zlo cie, fs. 183)
N iestety, rozw ijając te n w ątek i jego aspekt historyczny, znów p osługuje się
autorka cytatam i z prelek cji paryskich. Tworzą one, jak już w spom niałam , p a ra
doksalnie fascynujący kon tek st dla analiz wczesnej tw órczości M ickiew icza, nie-
m ieszczący się jed n ak w p o rzą d k u w ywodu au to rk i, która nie znalazła dla nich
form uły in terp retacy jn ej.
W istocie cała analiza prezentow ana w om aw ianym tu rozdziale zm ierza do
u kazania Ody do młodości jako w i z j i , jako utw oru inspirow anego nie tylko pla-
tonizm em , ale szerzej - w iedzą o m isteria ch eleuzyńskich i orfickich, do których
naw iązania św iadczące o p rze k ra cza n iu śm ierci, zn a jd u je au to rk a w Odzie ro zu
m ianej jako w łaśnie jedna spośród licznych M ickiew iczow skich w izji poetyckich.
D użo uw agi poświęca badaczka za g ad n ien iu form y Ody, jej tajem niczej, p o ru sza
jącej sile poetyckiej, n adającej utw orow i w ym iar m etafizyczny, a także m itow i
H eraklesa i H ebe oraz szerszym kw estiom etyki sokratejskiej. Z całą pew nością
jest to propozycja interesu jąca, świadcząca o kom p eten cjach filozoficznych i k la
sycznych a u to rk i, o tw ierająca pew ne nowe d rogi in te rp re ta c y jn e (sugestyw na
zwłaszcza w całościow ym trak to w a n iu utw oru jako w izji), jed n ak w ydaje się nie
do końca „dopow iedziana” i m etodologicznie - w brew pozorom - niezbyt spójna
i w yrazista.
Otóż po pierw sze, nie w szystko tu p rzekonuje, zwłaszcza kru ch e są podstaw y
do analogii z m isteria m i o rfickim i i eleuzyjskim i: bardzo interesu jąca jest ta teza,
bard zo ciekaw ie w spółbrzm iałaby z euro p ejsk im i przejaw am i rom antycznej re
cepcji an ty k u greckiego, jed n ak teza ta n ie p rzekonuje. Z byt m ało dostarczyła
R udaś-G rodzka dowodów lekturow ych, śladów takiego u ru ch o m ien ia w iedzy o an
tycznych m isteria ch w sam ym tekście M ickiew icza. To sam o dotyczy ta k szeroko
tu om aw ianej postaci H ebe. M ożna zresztą pokusić się o szerszą uwagę na m a rg i
nesie k siążki R udaś-G rodzkiej: szkoda, że jej autorka „nie jest b liż e j” analizow a
nych tekstów, że często w swoich rozw ażaniach zdaje się zapom inać o stałej - w aż
nej dla każdego badacza lite ra tu ry - konieczności w eryfikow ania swoich tez in te r
pretacyjnych. Tekst poetycki arcydzieł - pozw alam sobie przypom nieć praw dę
oczywistą i aż b an a ln ą - jest bogatszy od w szelkich form uł in te rp re tac y jn y ch i tez
h isto rii idei. W racając do w ątku p o lem iki z m etodologicznym i podstaw am i om a
w ianego rozd ziału (choć dotyczy ona także innych p a rtii pracy), trzeba dodać, że
autorka często nie m oże znaleźć „właściwej m ia ry ” in terp retacy jn ej w przyw oły
w anych kontekstach. Trochę też ta k tra k tu je czytelnika - a i słowa M ickiew icza -
jak Szczęsny K ossakowski (z d ra m a tu Słowackiego) sam siebie: czasem wydaje
m u się, że jest zbyt mały, czasam i, że zbyt w ielki. N a przy k ład w prow adza nagle
http://rcin.org.pl
Kalinowska „Platonizm Mickiewicza”
w ielkie, zasadnicze uogólnienie na te m at poezji w ogóle, czy ro zu m ien ia m itu ,
relig ii lub tw órczości M ickiew icza, a pom ija zagad n ien ia szczegółowe, czy na przy
k ła d te kw estie, któ re w św ietle powyższych, ogólnych stw ierdzeń dom agałyby się
uściślenia. Przykładów m ożna podać wiele, przyw ołam tylko jeden, c h a rak te ry
styczny. N a stro n ie 199 au to rk a fo rm u łu je sąd, że „u zasad n ie n iem dla kruchej
egzystencji człowieka jest - w ym ykająca się w szelkiem u rac jo n aln e m u m yśleniu
rzeczyw istość m ity czn a” i tu pow ołuje się na bardzo podstaw owe prace C assirera,
p race elem en tarn e dla w iedzy o w szelkim m icie; pow ołuje się na nie jakby bez
wyczucia, jaka to rzeczywistość m itu jest przyw oływ ana w Odzie, z jakim szczegól
nym użyciem m itu spotykam y się w analizow anym tekście M ickiew icza. To tylko
jeden z w ielu przykładów (w podobny sposób fu n k cjo n u ją w p racy nazw iska H u-
izingi, P aula Valéry czy chyba rów nież P atera), częstych zw łaszcza w tej p a rtii
książki. W ydaje się poza tym , że au to rk a w swoich analizach zbyt często (zdarzało
się to zresztą daw nym filologom , szczególnie klasycznym , piszącym o ro m an ty
kach) zam yka tekst w siatce podobieństw , analogii, aluzji, nie ko n cen tru jąc się na
d ra m a tu rg ii tych analogii. Tym czasem , jak sądzę, najw ażniejsze w tego ty p u p ra
cach kom paratystycznych jest p r z e k r o c z e n i e tego k ręgu analogii: trzeba
wyjść poza tę siatkę, w którą „złap an y ” jest analizow any tekst, i pokazać jego in
dyw idualne życie. N ajciekaw sze z tej perspektyw y fragm enty pracy to te, w k tó
rych M ickiew icz nie pozw ala autorce pracy na tak ą pew ność badaw czą. Są to p a r
tie o Dziadach, gdzie najlepiej udało się pokazać indyw idualne, n iepow tarzalne
życie tek stu , i- p a r a d o k s a ln ie - w których R udaś-G rodzka przyw ołuje słowa z p re
lekcji paryskich. W tych odw ołaniach w idzim y dynam ikę in sp ira cji p lato ń sk ich
w tw órczości i m yśli M ickiew icza, dynam ikę - pow tarzam - nie do końca z in te r
pretow aną.
R ozdział d ru g i trzeciej części k siążki dotyczy p la to ń sk ic h aspektów m iłości
rom antycznej w Dziadach w ileńsko-kow ieńskich. P u n k t wyjścia rozw ażań au to rk i
jest i tym razem biograficzny, choć le k tu ra tego rozd ziału pozostaw ia pew ien n ie
dosyt: zwłaszcza rażą - przy n ajm n iej piszącą tę recenzję - zbyt psychologizujące
dywagacje we fragm encie analizującym stan ducha M ickiew icza w Kownie; przy
kładowo:
N ie u c h w y tn y s m u te k d r ę c z ą c y M ic k ie w ic z a - p r z e c h o d z ą c y w „ p a ro k s y z m y ” - to w a rz y
szył w r a ż e n iu , że i s tn ie n iu zaw sze to w a rz y sz y b ó l. J e d n a k ż e ow ego c ie r p ie n ia n ie sp o w o
d o w a ły tr u d y e g z y s te n c ji, a le tę s k n o ta za c z y m ś n ie u c h w y tn y m . W św ie tle m itu p la to ń
sk ie g o m a m y tu w is to c ie s ta n , w k tó ry m d u sz a p o e ty z a c z y n a ła p rz y p o m in a ć so b ie , c z e
go d o z n a ła i w id z ia ła n a s k r a ju n ie b a . (s. 225)
Bardzo jest tru d n o znaleźć stosowny język, k tóry połączyłby subtelne tkanki:
uczuć, poezji i m itu . G dy au to rk a niem al dosłow nie zastosow ała m it opow iedzia
ny przez Sokratesa o p okryw aniu się duszy p ió ram i do opisu sytuacji uczuciowej
i duchowej M ickiew icza, to efekt jest n iek ied y dość groteskowy:
M ic k ie w ic z , k ie d y o d c z u l, że jego „ p ie rz ą c a s ię ” d u s z a g o to w a je s t z e rw a ć się d o lo tu ,
n a ty c h m ia s t p o p a d ł w k o n f lik t z sa m y m so b ą i z o to c z e n ie m , n a ra ż a ją c się n a p u b lic z n e
o s k a rż e n ie o zw y k le s z a le ń s tw o ... (s. 226)
http://rcin.org.pl
R oztrząsania i ro z b io r y
B ył to c zas, k ie d y d u s z a m ło d e g o p o e ty z p o w o d u „ p ie r z e n ia ” sta ła się o b o la łą i d r a ż n iło
ją w szy stk o , (s. 228).
Bałabym się ta k b ezp o śred n ich analogii.
W n astęp n y c h p a rtia c h ro zd z iału daje badaczka ogólną charakterystykę m iło
ści rom antycznej i jej zw iązków z p la to n iz m em (miłość „jako boski poryw i n a
tc h n ien ie duszy”, s. 224), b y przejść do porów nania m iłości w utw orach P latona
i we w czesnych Dziadach M ickiew icza. W ychodząc od słusznego sp o strzeżen ia
o w ielu obliczach m iłości w tym utw orze, tw orzących „m ieniącą się k o n stelację”
(s. 238), dużo uw agi pośw ięca tej w ersji m itu androgynicznego, k tóry u ak tu aln ia
M ickiew icz w Dziadach, zwłaszcza specyfice tej ak tu alizacji i odm ienności od w er
sji P latona. Ta część pracy jest b ardzo klarow na, m etodologicznie i in te le k tu aln ie
spójna, zaw iera cenne analizy zarów no sam ego te k stu M ickiew icza, jak i jego ko n
tekstów k u lturow ych (m .in. ciekaw a analiza m otyw u zw iązku m iłości ze śm iercią
oraz m otyw u śm ierci przez pocałunek). I w tym też rozdziale, jak w pop rzed n ich ,
pow raca m otyw p rzek raczan ia granic człow ieczeństw a, czy raczej - za k u ltu rą n ie
m iecką - „p rzeistaczania ludzkiego sposobu bycia w boski los” (s. 201); (u Schille
ra - pisze autorka - „cały h eroiczny tru d oraz w ysiłek człow ieka kończy się zdoby
ciem przez niego boskości”, s. 201). Taki k ie ru n e k in te rp re ta c ji w yraźnie zm ierza
w stronę ujaw nienia zw iązku form acji duchow ej m łodego M ickiew icza z tą in te r
p retacją p la to n iz m u i szerzej - z tym sposobem przysw ojenia dziedzictw a greckie
go, k tó ry zn a m ie n n y jest dla k u ltu ry osiem nastow iecznych, zwłaszcza schillerow -
skich N iem iec. A utorka pisze: „M iłość androgyniczna, w zajem ne odnalezienie się
poszukujących połów ek, stanow i m etafizyczną podstaw ę dla d ra m a tu G ustaw a”
(s. 250), a jego „m iłosną egzaltację” odczytuje „jako ap okryf o boskości człow ieka,
osiągniętej poprzez sakralizację ludzkiej m iłości i boskiej zazdrości” (s. 250). To
bard zo zastanaw iający zabieg in terpretacyjny: autorka zdaje się w ogóle pom ijać
kon tek st k u ltu ry ch rześcijańskiej, w jaki d ram at te n się w pisuje, jakby M ickie
wicz żył w jakim ś w yłączonym obszarze swoistego n eopoganizm u (nawet odczyty
w anie m etaforyczne drogi G ustaw a jako stylizow anej na pasję chrześcijańską -
s. 251 - raczej potw ierdza tę tend en cję, niż jej zaprzecza). D ra m a t G ustaw a jest
przecież jednak w pisany w p rze strzeń w ielokulturow ą, w ieloreligijną i nie wiem ,
czy m ożna tak go z niej w yabstrahow ać, jak czyni to autorka. Z drugiej jednak
strony, dzięki ta k im zabiegom R udaś-G rodzka osiąga pew ną jasność i klarow ność
tezy badaw czej, szkoda, że nie dopow iedzianą do końca. R ozw ażania kończy n a
stępującym spostrzeżeniem o G ustaw ie, który stał się p ła sk im cien iem podobnym
płaskorzeźbom nagrobnym : „G ustaw z w oli boskiej za uczynienie z ziem i nieba
stał się u p io rem - p ła sk im cieniem , p rzy p o m in ają cy m płask o rzeźb y grobow e”
(s. 255). N ie w iem , czy stał się płask im cieniem , a zw łaszcza, czy jest tylko u p io
rem ? C hyba jed n ak całej m etaforyczności i sym boliczności jego istn ien ia nie da
się sprow adzić do b y tu „ u p io ra ”? Stał się p ła sk im cieniem ? A ta intensyw ność
istn ien ia, a te n ogień, którym pała? Czy p rzypom ina płaskorzeźby grobowe? R a
czej staje się znakiem pełnego życiodajnej siły poszukiw ania nowego istnienia,
http://rcin.org.pl
Kalinowska „Platonizm Mickiewicza”
zw ielokrotniania sił życiowych, przez w ielką duchow ą, bezkom prom isow ą p rze
m ianę.
N iek tó re z tych w ątpliw ości usuw ają dalsze rozw ażania o Dziadach w ileńsko-
-kow ieńskich, skoncentrow ane tym razem wokół zagadnienia w yobraźni. Po ogól
nej, rzetelnej charakterystyce rom antycznej koncepcji w yobraźni, p rzechodzi au
to rk a do op isu w yobraźni jako k ateg o rii estetycznej w p ism ac h teoretycznych
M ickiew icza, p rzy czym wciąż w c e n tru m jej zainteresow ania pozostają inspiracje
p lato ń sk ie w ro m antycznym - i M ickiew iczow skim - m yśleniu o w yobraźni. Wy
różnia kilka rodzajów w yobraźni w tw órczości M ickiew icza, za najw ażniejszą zaś
uważa w yobraźnię tw órczą poetycką boskiego pochodzenia (s. 275). K oncentruje
swą uwagę m .in. na „upiorow atej” egzystencji G ustaw a; stara się opisać „taje m n i
cze podw ójne istn ie n ie u p io ra [Gustaw a] [...] d zięk i fenom enow i w y o b ra źn i”
(s. 279). Tu ciekaw ie przeprow adza analogię z Fedonenr. „upiór G ustaw a” to dla
au to rk i „zmysłowy dow ód na istn ien ie n ie śm ie rteln e j du szy ” (s. 282). O trzy m u je
m y zatem w tym rozdziale opis „fantasm agorycznej s tru k tu ry ” (s. 283) IV części
Dziadów, w której b ardzo dobrze uruch o m io n e zostały pojęcia „pam ięci” i „wy
o b raź n i” (zwłaszcza różnych p ostaci w yobraźni ro m antycznej, m .in. w yobraźni
m iłosnej czy n ajniższej w edług rom antycznej kw alifikacji - fantazji). „D la upiora
- pisze R udaś-G rodzka - w yobraźnia zam ien ia się w źródło energii duchow ej”
(s. 284). C hyba w tym rozdziale au to rk a jest najbliżej słowa poety, n ajlepiej udaje
się jej sfunkcjonalizow ać idee p lato ń sk ie w obszarze św iata poetyckiego M ickie
wicza. I choć nie w szystkie sądy o G ustaw ie przek o n u ją piszącą te słowa, są to
jed n ak analizy b ardzo dobrze u d okum entow ane, spójne, w yraziste, w interesujący
sposób dialogują z tajem niczym i słow am i filomaty, k tóre przyw ołuje autorka i które
stanow ić m ogą swoiste m otto do jej rozw ażań:
N a jw a ż n ie js z e p o ję c ie w ty m w ie rs z u [w Odzie] M a le w sk i ro z u m ia ł in a c z e j n iż M ic k ie
w icz: „ « św iat d u c h a » n ie je s t to G eisterw elt, b o d o tą d « duch» n ic n ie m a P la to ń sk ie g o ,
o w szem zaw sze je s t u p io ro w a ty . B ę d z ie sz je d n a k c z ę sto w y ra z u teg o p o trz e b o w a ł i n ie
w ą tp ię , że go z z ie m i w y d rz e s z ” , (s. 181)
K siążkę kończy rozdział stanow iący analizę rzadko om aw ianego przez h isto ry
ków lite ra tu ry w iersza Do Joachim a Lelewela (na m arginesie dodajm y, że bardzo
b ra k w pracy obszerniejszego i sproblem atyzow anego om ów ienia lite ra tu ry p rze d
m io tu dotyczącej poszczególnych om aw ianych tekstów i zagadnień, zwłaszcza w te
dy, gdy jest ona obszerniejsza, niż zdaje się to au to rk a sugerować). W p rze k o n u ją
cej, rzetelnej analizie, zestaw iającej w izje h isto rii Lelewela i M ickiew icza, rów
nież pojawia się w ątek zależności od k u ltu ry niem ieckiej - tu jako w ażny po śred
n ik m iędzy p la to n iz m em a M ickiew iczem pojawia się z kolei H erder. Swoje roz
w ażania au to rk a kończy in te rp re ta c ją słów M ickiew icza o „P lato n iczn y ch m ia
sta c h ”, trak to w an y ch dość sym bolicznie. Z abrakło w p racy podsum ow ania, za
m knięcia, w ażnego nie tylko ze w zględu na kw estie kom pozycyjne, ale p o siad ają
cego p rzede w szystkim w ym iar in telektualny. Czy m iałb y to być w niosek o neopo-
ganizm ie i idei człow ieczeństw a u zu rp a to rsk o przechw ytującego boskość, p rz e n i
http://rcin.org.pl
R oztrząsania i ro z b io r y
kających do środow iska w ileńskiego w raz z przysw ojonym poprzez k u ltu rę n ie
m iecką platonizm em ? Czy przeciw nie, byłby to p la to n iz m prow adzący do głębo
kiej, ch rześcijańskiej religijności, m ającej swoje greckie korzenie? O dpow iedzi
n ie znajdujem y. M oże ta odpow iedź jest w tych frag m en tach p relek cji paryskich,
które autorka przyw ołuje w pracy, we fragm entach, któ re ją niepokoją, a któ re nie
m ieszczą się w p rzyjętym p o rzą d k u rozpraw y, przekraczając go, stanow ią kolejne
w yzwanie badaw cze.
Maria KALINOWSKA
http://rcin.org.pl
Dostları ilə paylaş: |