― 184 ―
ralnym odzwierciedleniem rzeczywistości, strukturalnym analogonem
realnych faktów, obejdzie się bez wszelkich tego typu fikcji.
Fikcjami są takie kategorie jak substancja czy przyczynowość, jeśli
nie rozumiemy ich wyłącznie jako typowych form relacji zdolnych do
pojawienia się w materii zmysłowo dostępnej (czy wreszcie jako spo-
sobu naszego mówienia o świecie, który zakłada analizę sensualnego
kontinuum), ale jako elementarne składowe rzeczywistości samej.
Fikcją jest w końcu tak „byt” (rozumiany jako abstrakt), jak rów-
nież w sposób szczególny pojęcie „być” w znaczeniu egzystencji,
ponieważ nie posiada żadnej odrębnej przedmiotowej treści (byt nie
jest realnym predykatem), jednak służy jedynie po to, aby zebrać in-
dywidualne przedmioty do najszerszego przedmiotowego zbioru, któ-
ry jesteśmy w stanie pojąć, do zbioru empirycznej przedmiotowości
w ogóle.
Wraz z zanikiem wszelkich przedmiotów rzekomo metafizycznego
doświadczenia, jak również metafizycznego namysłu, znikają również
abstrakty, esencje, kategorie, byt jako taki oraz egzystencja.
Dostrzegamy więc, w jaki sposób nowoczesny etap myślenia meta-
fizycznego wytworzył następującą antynomię: metafizyka chciała być
wiedzą o absolutnym przedmiocie, ale ze względu na wolę absolutności
i obiektywności nie otrzymała niczego. Początek naszego stulecia wi-
dział obydwie części tej sprzeczności, która powtarzała się w dziejach
już częściej w różnych formach, a tym razem jeszcze w żywej dzia-
łalności: Meinonga, Husserla, Schelera, w anglosaskim neorealizmie,
u Whiteheada i innych, którzy odnawiali racjonalistyczną metafizykę
z jej esencjami, wartościami samymi w sobie, subsystującymi katego-
riami, podczas gdy późny Brentano, logiczni pozytywiści, Russell –
poddający analizie fikcję – oraz wielu innych współczesnych logików
(w sposób szczególny semantycy oraz teoretycy logicznych syntaks)
wychodzący od konkretnych problemów nauki pozytywnej (zwłaszcza
od pytań o podstawy matematyki) destruowali metafizykę z wielką
dokładnością.
Subtelne i abstrakcyjne pytania filozoficzne wydające się leżeć tak
daleko od konkretnych historycznych zainteresowań, od praktyki ludz-
kiego życia, sprawiające wrażenie interesujących tylko dla specjalistów
i służące najwyżej „ćwiczeniu myśli”, są również częścią świeckiego
boju człowieka o metafizykę, a w ten sposób o jedną z możliwości
filozofii – to znaczy o filozofię w ogóle, która tak esencjalnie przy-
należy istocie ludzkiej jak religia albo sztuka. Albowiem te czynności
człowieka, które nie służą bezpośrednio podtrzymaniu życia, zdają się
Kwartalnik Filozoficzny, tom XLIII, 2015, zeszyt 4
© Copyright by Polska Akademia Umiejętności, Uniwersytet Jagielloński, Kraków 2015
― 185 ―
wyglądać na bardziej problematyczne, niż inne. W rzeczy samej zwykłe
życie jest czymś danym, a więc w tym sensie nie potrzebuje uspra-
wiedliwienia. Niemniej człowiek ustawicznie stara się o to, co nie tylko
w ten sposób jest problematyczne, ale nawet o to, co w przedmiotowej
sferze daności jest całkowicie niemożliwe do usprawiedliwienia – a być
może, że akurat jedną z takich ewentualności jest właśnie filozofia.
W tym przypadku znaczenia dla życia tego typu czynności nikt już nie
może kwestionować – niezależnie od tego, czy przypisuje się im war-
tość pozytywną, czy negatywną.
Metafizyka w obu swych formach, pozytywnej i negatywnej, czyni
identyczne ukryte założenie, z którym wiąże się tak jej konstrukcja,
jak i próba dokonania „krytyki języka”, co oznacza, że tenże język,
który ma posiadać sens, może wyrażać, tj. odzwierciedlać, odtwarzać
tylko obiektywne fakty, realne przedmioty. Inaczej, że sensem języka
jest jedynie oznaczanie rzeczy i nic innego, że z wyjątkiem tego obsza-
ru powielenia (wraz z dostępnymi mu środkami) język jest zwykłym
zbiorem słów bez znaczenia.
Prawdą są przypuszczenia logicznych pozytywistów, myślących,
że wymknęli się metafizyce uważając, iż filozofia nie wygłasza w ogó-
le twierdzeń dotyczących rzeczy, ale zajmuje się jedynie analizą wypo-
wiedzi o rzeczach. Filozofia nie zabiera głosu w sprawie wszechświata,
ale w kwestii języka. Spośród językowych znaków jedne odwołują się
do oznaczanych rzeczy, drugie z kolei do innych znaków. Spomiędzy
językowych wyrażeń, czy wypowiedzi, jedne mają sens przedmioto-
wy, tj. artykułują fakty (realne albo nierealne; wypowiedzi te można
potwierdzić albo zaprzeczyć za pomocą doświadczenia zmysłowego),
inne znów odwrotnie – nie posiadają treści faktualnych, ale są wy-
łącznie zestawem konwencji o szczególnym znaczeniu, jedynie dzięki
nim zapewniona jest możliwość budowania twierdzeń, ich ciągłości,
niesprzeczności. Logika i matematyka składają się wyłącznie z tego
typu nonfaktualnych, ale sensownych twierdzeń, bez których nie było-
by wiadomo, czy sami sobie nie przeczymy przekazując jednocześnie
wielość treści, a nawet czy w ogóle o czymś mówimy (czy jedno twier-
dzenie nie przeczy drugiemu).
Wyrażenia nonfaktualne pełnią wreszcie funkcję umożliwiającą wy-
powiadanie się o faktach. Twierdzenia, które dotyczą faktów, są wszak
kontrolowane przez te fakty, tzn. mają potwierdzić swoją prawdziwość
przez zestawienie i porównanie z tym, co jest zmysłowo dane.
W ten sposób logiczny pozytywizm ogranicza człowieka do języka
i jego możliwości, a więc w domyśle do tego, co zmysłowo dane.
Kwartalnik Filozoficzny, tom XLIII, 2015, zeszyt 4
© Copyright by Polska Akademia Umiejętności, Uniwersytet Jagielloński, Kraków 2015