PracaDyplomowa


I. „Halina Poświatowska to jest podobno człowiek” – biografia i kontekst pokoleniowy



Yüklə 330,35 Kb.
səhifə2/7
tarix03.10.2017
ölçüsü330,35 Kb.
#3069
1   2   3   4   5   6   7

I. „Halina Poświatowska to jest podobno człowiek”
– biografia i kontekst pokoleniowy

1. Sylwetka poetki


Zarówno twórczość Haliny Poświatowskiej, jak i jej sylwetka zostały bardzo dokładnie zbadane przez uczonych. Szukanie informacji o poetce było czasochłonne nie z racji braku materiałów, ale z powodu ich nadmiaru. Czy jest się czemu dziwić? Z pewnością nie. Co prawda Poświatowska nie jest jedyną reprezentantką poezji kobiecej w polskiej literaturze, bez wątpienia jednak jest artystką niezwykłą. Ta „poetka-legenda powojennej liryki polskiej” 1 w swoich wierszach nie bała się poruszania kwestii przemijania, ulotności, przeplatania się miłości ze śmiercią. Izolda Kiec twierdzi:

[...] jej liryka jest świadectwem wspólnego młodym artystom dążenia do indywidualizmu. Poetka bowiem zapisała w niej własny los, wykreowała własną legendę i utrwaliła swą prywatną walkę o przetrwanie oraz jednostkowe poszukiwania odpowiedzi na pytania o sens spraw najbardziej podstawowych, bo dotyczących codziennego, ludzkiego bytu 2.

Kim była więc owa Poświatowska, o której piszą znawcy literatury, której liryki czytają nieustannie ludzie zarówno młodzi, jak i ci w podeszłym wieku? Kim była, kiedy żyła? Kim jest teraz, kiedy krążą o niej legendy? Dziś jest przede wszystkim autorką wybitnych wierszy, w których nierzadko odnajdujemy swoje własne historie. Poetką, która gdyby tylko mogła do nas przemówić, z pewnością powtórzyłaby za Horacym „Non omnis moriar”, gdyż niezaprzeczalny jest fakt, że nie umarła
w całości. Zostawiła po sobie cząstkę, której nic i nikt nie jest w stanie zniszczyć. Jej osoba została w sercach jej bliskich już na zawsze. Jej twórczość także została na zawsze, na papierze. Spośród wielu opinii, dotyczących Poświatowskiej, przemawiają do mnie słowa Tadeusza Linknera:

Biorąc do rąk którykolwiek z tomików, nie umiemy zapomnieć, że pisała go dziewczyna, która jak nikt rozumiała kruchość naszej egzystencji, która najlepiej znała swój czas. A ponieważ pisała w chwilach takich nieszczęść, że mogłyby one każdego psychicznie zdruzgotać, więc tym silniej odczuwamy słowo tych wierszy i nade wszystko ich ducha 3.

Nieszczęścia, o których pisał Linkner, odgrywają w poezji artystki bardzo ważną rolę. Twórczość wielu pisarzy analizuje się i interpretuje osobno, nie przytaczając kontekstu biograficznego. Przytoczony wyżej badacz pisze, że
w przypadku tej autorki „biografia tak silnie zlała się z poezją, że trudno wyobrazić sobie, by można ją interpretować poza nią” 4. Nie znając życiorysu Poświatowskiej nie można zrozumieć w pełni jej wierszy, gdyż wypływają one z niej samej, mówią
o jej życiu, o jej uczuciach, emocjach, wreszcie – o jej chorobie, która z jednej strony zniszczyła jej życie, z drugiej doprowadziła do powstania zniewalającej liryki.
O tym, że „rezygnacja z perspektywy biograficznej [...] byłoby nieporozumieniem” 5 pisze również Beata Morzyńska-Wrzosek. Podobnie twierdzi Małgorzata Szułczyńska, autorka wspaniałej i wyczerpującej pracy poświęconej życiu poetki:

Poezja Poświatowskiej jest ściśle związana z jej biografią. Nie sposób myśleć inaczej, jeżeli powiedzieliśmy już, że poetka była przede wszystkim autentystką. [...] Obierając za punkt wyjścia fakty z własnego życia i swoich przyjaciół, rozwijała Poświatowska refleksję, utrwalała w wierszach własną, budowaną samoświadomość. Zapisywała nie życie, zapisywała – sposób życia 6.

Jaka jest zatem biografia tej wspaniałej artystki? Tadeusz Drewnowski uważa, że to:

Historia polskiej Heloizy, młodocianej kochanki ze średniowiecznego romansu. Dziewczyna od dzieciństwa zagrożona śmiertelną chorobą serca wcześnie objawiła się jako poetka, i to jako poetka miłosna właśnie. Miłość w tym życiu z bliskim wyrokiem śmierci staje się filozofią, filozofią świadomą. I wyrażoną w sposób niebanalny 7.

Według Jana Marxa to:

[...] zasadniczy klucz interpretacyjny do jej liryki. Biografia krótka, dynamiczna, znaczona chorobą, cierpieniem i bólem. Bardziej do upiornego wyścigu ze śmiercią niż do życia podobna.


A przy tym biografia niezwykle gęsta, o intensywności przeżyć i doznań, które mogłyby wypełnić niejedno długie życie 8.

Opinia Marxa zdecydowanie zachęca do zapoznania się z życiorysem poetki. Tę niezwykłą, pełną wielu wydarzeń biografię przytoczę za Katarzyną


Karaskiewicz 9.

Halina Myga, bo tak brzmiało jej panieńskie nazwisko, urodziła się 9 maja 1935 roku w Częstochowie, w domu przy ul. 7 Kamienic, gdzie do dziś widnieje tablica z wizerunkiem głowy poetki i z tekstem jednego z jej utworów. Zmarła 11 października 1967 roku w Warszawie, na skutek powikłań po operacji serca. Jedynie przez trzydzieści dwa lata mogła cieszyć się życiem. Nie było ono długie, ale za to jakże obfite w podróże, naukę, przyjaźnie, uczucia, a przede wszystkim w poezję.

Biograficzne niejasności pojawiają się już w tym momencie, a związane są
z datą urodzin artystki oraz z jej imieniem. Na skutek pomyłki w akcie urodzenia wpisano datę 9 lipca. Mimo to owa data przez długi czas była uważana za prawdziwą. Widnieje w księgach parafii, w której Poświatowska była chrzczona.

Następną niejasnością jest imię. Ksiądz, chrzczący dziewczynkę, nie pozwolił na nadanie jej wybranego przez rodziców imienia Halina, uznając je za niechrześcijańskie, i nadał imię Helena. Ani bliscy artystki, ani ona sama nigdy go nie używali. Wszyscy zwracali się do niej Haśka, Halszka, Halinka, Halina. Tak też podpisywała się poetka na swoich tomikach. Po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, w 1961 roku, dokonała oficjalnej zmiany imienia.

Stanisława z Ziębów i Feliks Mygowie mieli czwórkę dzieci. Poza Haliną byli to: córka Teresa Małgorzata, syn Zbigniew, a także córka Elżbieta, która zmarła w wieku trzech lat, zaraz po wojnie. Halina była ich najstarszym dzieckiem i z racji swej choroby dzieckiem najbardziej potrzebującym stałej opieki. Znana jest relacja Haliny z jej matką, która była dla niej najważniejszą osobą w życiu. Obszernie porusza ten temat w swym opracowaniu o Halinie Grażyna Borkowska 10.

Ojciec, który był ślusarzem, utrzymywał rodzinę, natomiast matka, niepracująca zawodowo, zajmowała się domem. Do wybuchu wojny sytuacja rodziny była stabilna. W 1939 roku Halina uciekła wraz z matką do rodziny na wieś. W 1945 roku Mygowie zamieszkali w budynku przy Alei Najświętszej Marii Panny 4. W czasie walk o ocalenie Częstochowy, późniejsza poetka spędziła w piwnicy tego domu całe trzy dni. I tu następuje kluczowy punkt biografii artystki. Dziesięcioletnia Halina w konsekwencji zachorowała na z pozoru niegroźną anginę. Ostatecznie choroba ta spowodowała zapalenie stawów i powstanie wady serca,


a dokładniej zmiany we wsierdziu – wadę zastawki dwudzielnej. To raz na zawsze zmieniło życie małej Halszki. Wada z biegiem czasu pogłębiała się coraz bardziej, dlatego też większość swojego krótkiego życia poetka spędziła w szpitalach
i sanatoriach.

Kiedy wojna wreszcie dobiegła końca, państwo Mygowie przenieśli się do domu przy ulicy Jasnogórskiej 23. To istotne miejsce. Dziś znajduje się tam Muzeum Haliny Poświatowskiej.

Najstarsza córka Mygów rozpoczęła naukę w Gimnazjum „Nauka i praca”,
a po jego zamknięciu w I Liceum Ogólnokształcącym im. Juliusza Słowackiego
w Częstochowie. Była bardzo pilną uczennicą, a zarazem dziewczyną bardzo spokojną. Z racji swej choroby nie uczestniczyła w szkolnych wycieczkach. Unikała szaleństw. Stan zdrowia zamiast się polepszać, zdecydowanie się pogarszał, a Halina zamiast chodzić do szkoły, musiała leżeć w łóżku, domowym lub szpitalnym. Choroba nie pozwalała jej na regularne uczęszczanie na lekcje, dlatego konieczny był indywidualny tok i domowe nauczanie. Sytuacja ta nie pogorszyła jednak wyników nauki Haliny. Wciąż były wzorcowe. W 1955 roku Poświatowska zdała eksternistycznie maturę na ocenę bardzo dobrą.

Dobre oceny nie szły w parze z dobrym zdrowiem. Autorka Hymnu bałwochwalczego zmuszona była do coraz częstszych wizyt w szpitalach


i sanatoriach. Przyszłą poetką opiekował się wybitny lekarz, profesor Julian Aleksandrowicz, który odegrał bardzo ważną rolę w jej niedługim życiu. Był nie tylko jej lekarzem, ale także, a może przede wszystkim – przyjacielem. Leczył nie tylko ciało Haliny i jej chore serce. Leczył jej duszę, która wraz z sercem chorowała coraz bardziej i tak samo jak serce potrzebowała lekarza. Profesor był niezwykle przywiązany do swojej młodej pacjentki. Jej dobro było dla niego wyjątkowo istotne. Był jedną z osób, które przyczyniły się do jej podróży do Stanów Zjednoczonych, gdzie odbyła się operacja serca.

To właśnie profesor Aleksandrowicz wysłał Halinę do sanatorium


w Kudowie. Tam miał miejsce kolejny z kulminacyjnych punktów w jej życiu.
W lecznicy poznała o pięć lat starszego Adolfa Poświatowskiego, studenta reżyserii, tak jak ona chorego na serce. Lekarze nie dawali szans temu związkowi. Mimo to uparta Halina dopięła swego. Rok później, w 1954, zakochani wzięli ślub. Małżeństwo z Adolfem trwało niespełna dwa lata, w 1956 roku Adaś (tak nazywała go żona) umarł na atak serca. W swoim życiu, pełnym wizyt w szpitalu, Poświatowska widziała wiele śmierci. Umieranie nie było dla niej czymś nadzwyczajnym. Codziennie z życiem żegnali się bliscy jej ludzie. Jednak w tym przypadku było inaczej. Nie umierał jeden z pacjentów, umierał jej mąż.
W autobiografii Opowieść dla przyjaciela poetka pisała: „Ta śmierć, przyjacielu, dotknęła mnie bardziej niż wszystkie inne, które przeżyłam dotąd. Ta śmierć dotyczyła mnie bardziej” 11.

Utrata Adolfa poruszyła ją mocno, to pewne. Jednak, jak twierdzą badacze, pomimo iż bardzo kochała męża, nie była zupełnie zatracona w tej miłości:

Poświatowska, choć była bardzo przywiązana do męża, to nigdy chyba nie poddała się tej miłości zupełnie, nie zniknęła w niej, nie spalała się w uczuciu. Nie dlatego, że nie dosyć kochała, ale dlatego, że miała zbyt suwerenną duszę, aby całkowicie zatracić się w miłości 12.

Halina była artystką. Potrafiła zatracić się w samej sobie, w swojej poezji,


w swoim życiu. Ludzie, którzy w nim uczestniczyli byli dla niej ważni, ale tylko ona miała klucz, pasujący do wszystkich zakamarków jej chorego serca.

Rok 1956, choć przyniósł cierpienie w osobistym życiu Haliny, doprowadził do rozkwitu jej literackiej twórczości. Poświatowska zadebiutowała w „Gazecie Częstochowskiej” wierszami Szczęście i Człowiek z Annapurny. W tym okresie jej liryki pojawiły się również w „Kierunkach” i „Zebrze”. Dwa lata później poetka wydała swój pierwszy tomik Hymn bałwochwalczy.

Stan zdrowia artystki pogarszał się nieustannie. Doszło do sytuacji, w której operacja stała się niezbędna. Mogła być dla Haliny jedynym ratunkiem. Losem swej podopiecznej zainteresowany był nie tylko profesor Aleksandrowicz, ale także Zofia Starowieyska-Morstinowa oraz poeta Józef Wittlin. Załatwianie formalności przeciągało się w nieskończoność, a główną przeszkodą okazał się brak dostatecznej ilości pieniędzy. Rodzina Poświatowskiej nie dysponowała potrzebnymi funduszami. Na szczęście sytuacja młodej poetki nie była obojętna amerykańskiej polonii,
a z racji tego, że operacje na otwartym sercu były wtedy rzadkością, nowojorska stacja telewizyjna podjęła się pokrycia kosztów operacji w zamian za transmitowanie jej na żywo. Ostatecznie w roku 1958 Halina popłynęła statkiem „Batory” do USA, gdzie została zoperowana. Operacja szczęśliwie się udała i przedłużyła życie poetki o dziewięć lat.

Ku zaskoczeniu wielu amerykańskich dobroczyńców, Poświatowska zdecydowała się zostać w Stanach Zjednoczonych i kontynuować naukę. Złożyła papiery do kilku renomowanych uczelni i dostała się do trzech z nich. Wybrała ekskluzywny żeński Smith College w Northampton, oferujący jej stypendium 2200 dolarów rocznie. Zanim rozpoczęła studia filozoficzne, zwiedzała Amerykę, a także uczęszczała na kursy językowe, szkoląc na nich swój angielski. W college’u Halina nawiązała kontakty z ludźmi z całego świata. Ferie i wakacje spędzała u rodzin innych studentek. Zaprzyjaźniła się szczególnie z pracownicą amerykańskiego Metropolitan Muzeum, Caroline Karpiński. Była ona jedną z przyjaciółek Haliny,


z którą poetka utrzymywała kontakty po powrocie do Polski.

Smith College ukończyła w roku 1961 z wynikiem bardzo dobrym. Otrzymała tytuł „Bachelor of Art”. Warto podkreślić, że trzyletni program studiów przerobiła w dwa lata. Tęskniła bowiem za Polską i żadne przekonywania ze strony amerykańskich znajomych nie były w stanie zatrzymać jej w USA.

Po powrocie do kraju poetka rozpoczęła naukę na Wydziale Historyczno-Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pracę magisterską pod tytułem Przyczynowość w systemie logiki Johna Stuarta Milla napisała pod kierunkiem profesora Romana Ingardena. W 1963 roku obroniła ją z wynikiem bardzo dobrym. Zaproponowano jej etat asystentki w Zakładzie Filozofii Nauk Przyrodniczych. Prowadziła zajęcia z filozofii na wydziałach socjologii, geografii i polonistyki. Równolegle rozpoczęła pracę nad doktoratem. Zdecydowała się pisać o etyce Martina Luthera Kinga, a jej promotorką została profesor Maria Ossowska.

Okres ten był twórczy nie tylko pod względem pracy naukowej, ale również literackiej. W 1963 roku opublikowała tomik Dzień dzisiejszy, trzy lata później Odę do rąk, a w roku jej śmierci ukazała się autobiograficzna książka Opowieść dla przyjaciela, a także ostatni tomik Jeszcze jedno wspomnienie. Na łamach gazet publikowała pojedyncze wiersze i opowiadania. Tłumaczyła także na język polski współczesną poezję amerykańską, niemiecką, hiszpańską i francuską.

Zdrowie Poświatowskiej uległo w 1962 roku znacznemu pogorszeniu. Coraz więcej czasu spędzała w sanatoriach, odczuwała też dotkliwe bóle w klatce piersiowej, przyjmowała wiele leków. Kilka razy do roku zapadała na przeziębienia
i grypy.

Swoje ostatnie wakacje spędziła w Jugosławii razem z Caroline Karpiński. Pojechała także do Paryża, a wyjazd ten ostatecznie nadwerężył jej wątłe zdrowie. Po powrocie do ojczyzny czuła się coraz gorzej. Obowiązki dydaktyczne sprawiły, że stan jest zdrowia znów był taki, jak przed operacją. Powtórny zabieg okazał się koniecznością.

Niestety, z tego zabiegu Halina nie wyszła już cało. Zmarła osiem dni po operacji na skutek powikłań. Pochowano ją w Częstochowie, na cmentarzu św. Rocha, obok męża Adolfa i siostry Elżbiety.

Poetka w chwili śmierci miała zaledwie trzydzieści dwa lata. Z pewnością nie jest to czas na pożegnanie z życiem. Tym bardziej że Halina była osobą twórczą, pełną pomysłów, mającą wiele pragnień i celów do zrealizowania. Mowa tu chociażby o niedokończonej i nieobronionej pracy doktorskiej.

Autorzy czytanych przeze mnie biografii podkreślają jak bardzo spragnioną świata osobą była Poświatowska. Chciała żyć pełnią życia, jak najwięcej zrobić
i zobaczyć, bo wiedziała, że nie ma wiele czasu. Przy jej stanie zdrowia powinna, jak mówił jej lekarz profesor Aleksandrowicz, leżeć w łóżku i czytać książki. Ale Halina bardziej wzięła sobie do serca inne słowa profesora, których przesłanie dotyczyło tego, aby korzystać z życia jak najwięcej. Poświatowska korzystała na pewno:

Jak trudno przedstawić młodą, zakochaną w życiu kobietę, która jeszcze życie smakowała jak najlepszy tort, której lekarze mówili, by zwolniła tempo, a ona na przekór zaleceniom szła do przodu, nadwerężając i tak wątłe już siły... bo chciała być normalną kobietą. [...] To, co uderza jeszcze


w biografii poetki, to zachłanność wobec życia i upór, z jakim dążyła do realizowania swoich marzeń. Bowiem, mimo ciężkiej choroby, żyła tak jak chciała 13.

2. Pokolenie „Współczesności”

Poezja Haliny Poświatowskiej jest tak szczególna, indywidualna i oryginalna, że „wymyka się wszelkim, sztywnym klasyfikacjom” 14. Jest jednak generacja literacka, z którą można łączyć poetkę. Rok 1956, który przypada na debiut Haliny, jest ważny nie tylko pod względem zmian w polityce i gospodarce, ale także w kulturze 15. Powstaje wtedy pokolenie’56, zwane również pokoleniem „Współczesności”. Izolda Kiec tak charakteryzuje tę grupę:

[...] na fali zmian październikowych do głosu doszli orędownicy sztuki, będącej wyrazem subiektywnych przeżyć, doznań, emocji, domagający się przyznania twórcom prawa do indywidualnej ekspresji, a jednocześnie upominający się o autonomię poetyckiego słowa, malarskiej wizji, muzycznej frazy 16.

To ugrupowanie młodych, dopiero debiutujących twórców, pragnących zmienić rzeczywistość. Chcieli wolności pisania dla wszystkich, byli przeciwni cenzurze, uczuleni na wszelkie zewnętrzne ograniczenia. Buntowali się i niepokornie walczyli o swoje na przestrzeni twórczej i psychicznej 17. Do owej grupy należeli między innymi: Andrzej Bursa, Miron Białoszewski, Edward Stachura, Marek Hłasko, Sławomir Mrożek, Tadeusz Nowak, a także Zbigniew Herbert czy Wisława Szymborska.

Znaczna większość debiutujących w tym okresie poetów urodziła się po 1930 roku. Dziesięć lat dzieliło ich od pokolenia wojennego 18. Nie było to więc pokolenie, które ukształtowała wojna. Jej wybuch nie wpłynął na nich, byli jeszcze wtedy zbyt młodzi. Nie można jednak powiedzieć, że ten tak ważny w dziejach historii okres zupełnie nie miał znaczenia w życiu młodych poetów. Jak pisze Stanisław Burkot: „Jej koszmar [...] skaził ich wyobraźnię, skomplikował dzieciństwo, które nie było >>sielskie, anielskie<<” 19.

Koniec okresu stalinowskiego to czas wchodzenia w dojrzałość twórców nowego pokolenia, dla którego stalinizm i socrealizm nie były negatywnym przeżyciem generacyjnym. Przedstawiciele pokolenia „Współczesności” wchodzili do literatury w napiętej atmosferze lat 1955-57, manifestując swój bunt wobec aktualnej rzeczywistości. Jednak owy sprzeciw wyrażał się głównie poprzez emocje. Nie potrafili uzasadnić go do końca, nie opierali się na intelektualnej refleksji 20.

Ich aktywność przyniosła wielką obfitość nowych tomików. Pojawiły się także nowe propozycje estetyczne, które w poprzednim okresie były niemożliwe. Przede wszystkim każdy z przedstawicieli omawianego pokolenia był indywidualnością. Cechowała ich różnorodność artystyczna. Występowała tu bogata metaforyka, a także wyrazista, wizualna konstrukcja wypowiedzi poetyckiej 21.

Z każdym kolejnym rokiem różnice między „ocalonymi” z pokolenia wojennego a młodszymi debiutantami okresu 1955-59 stawały się coraz bardziej widoczne. Odrębnością tych drugich była wyobraźnia jako źródło poezji. Ich liryka szukała związku z przeszłością, nawiązywała do antycznych tradycji, a także do sztuki baroku, jednak to przywoływanie wzorców dokonywało się głównie na płaszczyźnie językowej. Stylizacja „na antyk” czy „na barok” udowadniała erudycje młodych twórców. Prezentowała ich znajomość kultury, umiejętność naśladowania starych form. Tworzona przez nich „poezja wyobraźni” odrzuciła stereotypy okresu stalinowskiego, a zarazem wzbogaciła język o nowe sposoby kontaktowania się


z tradycją, zwróciła większą uwagę na estetyczne funkcje literatury, nie tylko na ideologię 22. Jak pisze Burkot: „Istotne było także, zwłaszcza w fazie początkowej, przezwyciężenie >>urzędowego<< optymizmu literatury podporządkowanej ideologii i propagandzie” 23. Orientacja postawangardowa i neoklasycystyczna wiązały debiutantów z tradycją. Wyznaczały kierunki rozwoju ich twórczości
w późniejszych latach. W początkowej fazie w poezji debiutantów w wersyfikacji dominował wiersz wolny, zaczerpnięty z awangardy, na przykład u Urszuli Kozioł 24. Liryka kobieca tego okresu była mocno zróżnicowana, reprezentowana przez wybitne indywidualności, jak na przykład Anna Świrszczyńska, Małgorzata Hillar, Anna Kamieńska, wspomniana już Urszula Kozioł i oczywiście Halina Poświatowska 25.

Wydarzenia polityczne dla przedstawicieli pokolenia ‘56 nie były aż tak istotne. Pisze o tym Tadeusz Drewnowski:

Tylko dla części młodego pokolenia Październik był realnym „przeżyciem pokoleniowym”. Niewielu aktywnie uczestniczyło w wydarzeniach roku 1956. Dla większości, jak to zwykle bywa, wydarzenia historyczne stały się jedynie sprzyjającą okolicznością, ułatwiającą czy w ogóle umożliwiającą start. Faktem jest natomiast, że nowa literacka zmiana była wyjątkowo liczna, dojrzała i artystycznie zróżnicowana 26.

Udział literatury w odwilży i wydarzeniach październikowych był ogromny, dlatego też większość młodych twórców swoje debiutanckie utwory zamieszczało


w prasie. Spośród wielu pism wyraźnie wyróżniał się tygodnik studencki ZMP „Po Prostu”, który stanowił swego rodzaju organ rewolucyjny. Drugim, a zarazem najaktywniejszym, pismem była „Nowa Kultura”. Jednak nie zdołała ona rozwinąć literackiej działalności. Fenomenem literatury było „Życie Literackie”, aktywizowane od czasu odwilży i „Twórczość”, która stała się pismem zabiegającym o rozwój artystyczny i żywe związki z literaturą światową. Ważną rolę
w kształtowaniu nowego piśmiennictwa odegrała „Współczesność”. Pismo to było regularnym dwutygodnikiem. Należało do nowego pokolenia. Publikowali w nim wszyscy jego ważniejsi pisarze, niektórzy także w nim debiutowali 27.

Tadeusz Linkner podkreśla, że chociaż debiut Haliny Poświatowskiej przypada właśnie na okres kształtowania się nowego pokolenia literackiego, to jej poezja „okazała się tak jedyna w swoich treściach, jak jedyne jest życie każdego


z nas” 28 . Izolda Kiec dokładnie charakteryzuje rolę młodej poetki w tym ugrupowaniu:

Nie jest poezja Haliny Poświatowskiej bezpośrednim świadectwem przełomu, nie stanowi reakcji na odmienioną nagle, pozbawioną socrealistycznej fasady rzeczywistość. Nikogo i niczego bowiem nie chcą te wiersze rozliczać, nie głoszą narodowych prawd i nie postulują reform. Nie wpisują się też wyraźnie w żaden z popaździernikowych nurtów poetyckich. [...] Jednak posiadała poetka świadomość przynależności do określonej generacji twórców, dwudziestokilkuletnich debiutantów popaździernikowej fali, zwanych pokoleniem’ 56 lub pokoleniem „Współczesności”. Zaprzyjaźniona była zwłaszcza z krakowskim środowiskiem młodych literatów 29.

Poetka była kreowana na buntowniczkę, egzystencjalistkę, „czytającą Sartre’a, słuchającą Juliette Greco i sączącą wino w artystycznych piwnicach” 30.
W dużej mierze była to kreacja i poza, ale jedno jest pewne: jak twierdził Jerzy Kwiatkowski w swojej recenzji zatytułowanej Nowa miłość: „Bez głosu Poświatowskiej literatura młodego pokolenia byłaby niepełna. I – chyba
– nieprawdziwa” 31.

Jaka więc była ta literatura? Co chciała uwydatnić, co zatuszować, co przedstawić? Odpowiedź mogłaby być prosta – życie autorki. Należy ją jednak skonkretyzować. Dominujące motywy tej liryki to przede wszystkim Eros i Tanatos. Bóg miłości i bóg śmierci symbolizują w poezji Poświatowskiej nieustanną walkę pomiędzy tymi dwiema abstrakcjami. Artystka pragnęła być kochana, pragnęła kochać i kochała. Nieustannie jednak pamiętała, że jej życie z powodu choroby nie będzie trwało długo. Pamiętała o śmierci o wiele bardziej niż zwykły, zdrowy człowiek. Na Erosie i Tanatosie budowana jest cała jej twórczość. Poetka jak tylko mogła próbowała przeciwstawiać się złemu losowi, co widać zarówno w jej życiu, jak i poezji. Umiała wykorzystać każdy przemijający moment.

Jej twórczość, choć podparta filozofią, wpisuje się w lirykę miłosną. Sensualizm bardzo mocno zaznacza się już w jej pierwszym tomiku Hymn bałwochwalczy. Poetka odbiera życie wszystkimi zmysłami, łączy smaki, zapachy, kolory. Podkreśla swą kobiecość, swą cielesność. Nie boi się tego.

Jest spowinowacona z bujną, rozkwitającą przyrodą, z rodzącą ziemią, z Naturą-Matką. Urzeczona sobą, zaklęta we własnym ciele, w świecie zmysłów, sławi teraźniejszą chwilę


i biologiczną miłość. Jest bachantką w stanie ekstazy i dionizyjskiego upojenia. Oddaje swe ciało, by – zgodnie z wierzeniami dawnych bliskowschodnich religii – zapewnić płodność i urodzajność
natury 32.

Jednak zmysłowość nie jest w jej liryce jedynie namiętnym i cielesnym korzystaniem z życia. To także, a może nawet przede wszystkim, źródło duchowego poznania świata, liczące się dla niej bardziej niż poznanie rozumowe.



Yüklə 330,35 Kb.

Dostları ilə paylaş:
1   2   3   4   5   6   7




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©www.genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə