Historia, filozofia, socjologia I materializm historyczny



Yüklə 168,87 Kb.
Pdf görüntüsü
səhifə6/6
tarix01.12.2017
ölçüsü168,87 Kb.
#13192
1   2   3   4   5   6

Antonio Labriola – Historia, filozofia, socjologia i materializm historyczny (1902/1903 rok)

szeregu innych zakresów, również oznaczających „nas” – nas, Rzymian, nas, Włochów, nas, katolików itp. 

Owo my nie zawiera więc nic mistycznego ani tajemniczego, nic zaskakującego czy nadprzyrodzonego, i 

tylko w takiej mierze jest czegoś oznajmieniem i wykładnikiem, w jakiej jednostki, z których każda mówi o 

sobie ja, posiadają świadomość tego, co je wiąże z daną rodziną, gromadą, narodem, partią, a choćby nawet 

z mafią czy szajką bandycką, co z punktu widzenia psychologii jest całkowicie obojętne. Na względnie 

wysokim szczeblu rozwoju kultury i myśli owo my  może być tak pojemne, że obejmie na przykład całą 

społeczność indoeuropejską. Jeżeli odbierzecie owemu my naturalny punkt oparcia w tych wszystkich ja

które czują się wspólnotą, my  stanie się czystym i pustym symbolem.  My  istnieje tylko w świadomości 

każdego  z  nas  jako  jednostki.  Ale  nie  jest  sumą  jednostek,  gdyż  ma  swoją  własną   treść   w  więziach 

pomiędzy   jednostkami,   które   to   więzie   są   przede   wszystkim   materialne   –   więzie   pokrewieństwa, 

współżycia, współmieszkania, współpracy gospodarczej.

W   samym   sformułowaniu  tego   faktu,   takim,  jakie   daliśmy  tu   w   paru   słowach,  zawarta   jest 

wskazówka, powiedziałbym – decydująca, jak ów fakt należy tłumaczyć. Wobec rozciągłego znaczenia, 

jakie nadaliśmy pojęciu świadomości reprezentującej bądź aspekt sytuacji biologicznej, bądź społecznej, 

pomiędzy treścią ja i my nie zachodzi rozbieżność.

Kiedy psychologia nie była jeszcze nauką, kiedy spirytualiści wszelkiego rodzaju mogli dziwaczyć, 

czyniąc z ja pozaczasowy atrybut ducha stojącego ponad wszelką genezą, kiedy idealiści w ślad za Fichtem 

przypisywali temuż ja transcendentną samoistność, problem my jeszcze się nie pojawił albo też pojawiał się 

spleciony   z   wyobrażeniem,  mniemanego  ducha   kolektywnego,   pozaindywidualnego.   Ale   teraz,   kiedy 

uważamy ja  za zmienny wykładnik wewnętrznej apercepcji naszych zmiennych warunków, kiedy zatem 

poza ja empirycznym, dającym się wyrazić na przykład zdaniem: ja teraz dyktuję, nie dopuszczamy pojęcia 

jakiegoś ja czysto transcendentnego – zrozumiałe jest, że funkcja apercepcji jednego i tego samego dążenia 

świadomości  może  mieć  dwojaki  wykładnik:  ja  i  my,  co  nie  znaczy,  że  ci  wszyscy,  którzy  się  tymi 

terminami posługują, nie mylą się, gdyż do prawidłowego ich używania dojść można tylko drogą głębokiej 

wiedzy psychologicznej.

Drobny komentarz rozjaśni trochę te wywody, które wymagałyby doprawdy szerszego rozwinięcia. 

Jest rzeczą oczywistą, że w zaawansowanym stadium naszej cywilizacji jednostki mogą błądzić, operując 

pojęciem  ja  w zestawieniu z pojęciem  my, gdyż większość nie wie, że to, co się zwykło przypisywać 

świadomości jednostkowej, jest najczęściej tylko osadem pozostawionym przez obyczaj i tradycję. Ale sam 

ten błąd, w który tak łatwo może popaść każdy, kto nie jest w ścisłym znaczeniu naukowcem, dowodzi, że 

w miarę wzrostu kultury rośnie też w jednostkach tendencja do rozszerzania zasięgu swego „ja”, a im dalej 

w przeszłość się cofamy, tym większą widzimy przewagę zbiorowości nad indywidualnością. Jest dziś 

rzeczą pewną, empirycznie stwierdzoną, że rodzaj ludzki wyszedł z gromady, hordy, będącej kontynuacją 

stada zwierzęcego. W takiej hordzie my było wszystkim, było wykładnikiem konieczności życia w formach 

zwartych, bez których walka o byt nie byłaby możliwa. Pojawienie się świadomości jednostkowej jest 

późnym produktem dalszych dziejów. Ów subiektywizm świadomości etycznej czy estetycznej wydaje się 

nam przyrodzony, gdyż nasza edukacja nie wykracza poza starożytną Grecję, gdzie Solon nadaje prawa, 

Herodot pisze historię, a Alkajos uprawia gniewną osobistą poezję; wydaje nam się niepojęte, że miliony 

ludzi rozmaitych ras mogły żyć w ciągu tysięcy lat czy stuleci z osobowością wchłoniętą przez powszechną 

obyczajowość, z „ja” wtopionym w my.

Jeżeli choć trochę oddalimy się od prozaicznych wywodów, jak te oto, natychmiast popadamy w to, 

co nasz Marucci

10

 i inni jemu podobni wściekli pozytywiści w braku właściwszej nomenklatury nazywają 



metafizyką.

Całe nieszczęście w tym, że tę metafizykę socjologii uprawiają właśnie pozytywiści, którzy zalewają 

świat,   a   raczej   chciałem   powiedzieć   –   papier  drukowany,  nieskończoną   ilością   symboli   dotyczących 

organizmu społecznego, ducha zbiorowości itp.

10

 Inny spośród słuchaczy Labrioli. (Przyp. red. wł.).



© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 12 -


www.skfm-uw.w.pl


Antonio Labriola – Historia, filozofia, socjologia i materializm historyczny (1902/1903 rok)

Nasze  prozaiczne  wywody,   gdyby  chcieć  je  powtórzyć  w  skrócie,  sprowadziłyby  się  do   tego: 

przyroda wytwarza istoty męskie i żeńskie pewnej określonej rasy. Ale te istoty, przyszedłszy na świat, nie 

rozwijają się jako odosobnione jednostki w obliczu natury. Rozwijają się natomiast w pewnym środowisku 

społecznym, które wytwarza w każdym osobniku pewne cechy jednorodne, będące właśnie produktem owej 

korelatywności   społecznej:   pewien   sposób   mówienia,   pewien   rytm   uczuciowy,   pewne   wspólne 

wyobrażenia, a przede wszystkim naśladowanie pewnych funkcji operatywnych. W miarę kształtowania się 

wewnętrznej świadomości własnego istnienia (tego, co nazywamy ja) funkcje te naturalnym biegiem rzeczy 

rozdwajają się na „ja” i „my”, jakkolwiek poszczególne jednostki mogą się mylić, łącząc jakiś określony 

materiał doświadczalny raczej z podmiotem „ja” niż z podmiotem „my”. Wszyscy ci mniejsi i więksi 

skretyniali uczeni starej daty, którzy wywodzili język, prawo, obyczaj, państwo – z inicjatywy i woli 

jednostkowej, nie wiedzieli o tych dwóch rzeczach zasadniczych: że jednostki wyodrębniły się z gromad i 

że świadomość indywidualna wyrażająca się w pojęciu „ja” rodzi się właśnie w łonie pojęcia „my”.

A teraz kończę już z wyjaśnianiem, bo jeżeli to, co powiedziałem dotychczas, nie wystarcza, to 

dalsze roztrząsanie może jedynie bardziej rzecz zaciemnić.

Uwaga:  Ponieważ w poprzednich wykładach pojawiło się pojęcie materializmu historycznego i 

przypadkowo padły też pewne napomknienia o socjalizmie, nie od rzeczy będzie tu może uwaga, że dzisiaj 

wielu   ludziom   wydaje  się,   iż   rozumieją   dążenia   socjalizmu,   kiedy   wywołują   sobie   w   umyśle   obraz 

kolektywistycznego   społeczeństwa,   w   którym   pierwiastek  ja  zostanie   na   nowo   pochłonięty   przez 

pierwiastek  my, czyli po prostu – wyobrażają sobie nawrót do warunków pierwotnych. Nie tyle gwoli 

objaśnienia socjalizmu, ile w związku z tezą moich wykładów pragnę przypomnieć, że nic nie wskazuje na 

to, aby jednostka miała utracić to, co zdobyła, a nawet postęp społeczny ostatnich czasów coraz bardziej 

pozycję   jednostki   umacnia.   Kiedy   teoretycznie   wyobrażamy   sobie   społeczeństwo   komunistyczne   w 

ekonomicznym sensie tego słowa, mamy na myśli po prostu, że środki i narzędzia produkcji nie będą już 

stanowiły własności prywatnej, lecz kolektywną własność tych, którzy wytwarzać będą dobra materialne. 

Oznacza to, że wielka liczba jednostek obecnie podporządkowanych woli pracodawcy uzyska większy 

zakres wolności, gdyż z chwilą kiedy praca jednych (których jest wielu) nie będzie służyła do wytwarzania 

bogactw   dla   innych   (nielicznych),   wszystkim  dane   będą   maksymalnie   sprzyjające   warunki   rozwoju 

intelektualnego i moralnego. Wy wszyscy tu obecni możecie oczywiście uważać, że jest to czystą utopią; ja 

jednak, skoro już mówimy o świadomości społecznej i świadomości jednostkowej, chciałbym, abyście 

zrozumieli, że ta tak zwana utopia nie głosi nawrotu do pierwotnych warunków ludzkości i nie ma nic 

wspólnego z wyświechtanym staroegipskim symbolem węża, który pożera własny ogon, i temu podobnymi 

starymi  rekwizytami   retoryki,   należącymi  do   wymarłych   kultur,   w   których   tak   się   lubuje  znakomity 

profesor  Loria

11

.  Starożytni  Egipcjanie  nie  mają  najmniejszego  prawa  po  temu,  by  ich  wyobrażenia  i 



symbole traktować jako źródło inspiracji nowoczesnej nauki, bo przecież nie stworzyli ani nauki greckiej, 

ani  państwowości  latyńskiej,  ani  prawa   rzymskiego  i  nic  w  ogóle  z  tego,   na  czym  opiera  się  nasza 

cywilizacja.

Po  dygresji   na  temat   świadomości  społecznej  sprowadzonej   do  pierwiastka  my  i  prozaicznego 

wyjaśnienia tegoż pierwiastka, mając na uwadze to wszystko, co wyżej powiedziałem, aby sprowadzić 

pojęcie  historii  do  właściwych  terminów,  możemy   teraz  pokrótce  rozważyć  istotny   sens  materializmu 

historycznego, którego definicji, rzec można, szukaliśmy.

Stwierdzenie, że podstawą społeczeństwa są materialne warunki jego bytu, może się na pierwszy 

rzut oka wydawać zbędne, bo jest to przecież sformułowanie pospolitego komunału.

Odsuńcie na bok ludzi zajmujących się nauką i sztuką, odsuńcie kategorie – często niepotrzebne – 

profesorów i księży, odsuńcie, jednym słowem, tych wszystkich ludzi, którzy żyją z wytworów pracy 

cudzej; podstawowy podział społeczeństwa opiera się na stosunkach zachodzących między tymi, którzy 

11

 Prof. Achilles Loria (1857-1943), wpierw z uniwersytetu w Padwie, następnie w Turynie, autor kilku książek z dziedziny 



palingenezy społecznej, jak  La rendità  della terra,  Analisi della proprietà  capitalista  i inne. O tej ostatniej książce Labriola 

mawiał, że w samym tytule zawiera trzy błędy, gdyż: 1) nie jest analizą; 2) własność jest kategorią prawną, a nie ekonomiczną; 

3) błąd gramatyczny (w tytule oryginalnym użyte jest słowo capitalista zamiast capitalistica). (Przyp. red. wł.).

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 13 -


www.skfm-uw.w.pl


Antonio Labriola – Historia, filozofia, socjologia i materializm historyczny (1902/1903 rok)

bezpośrednio pracują, i tymi, którzy posiadają narzędzia i dobra materialne. Oto co Marks nazywał formą 

produkcji. Że podstawowa struktura społeczeństwa, czyli jego rozczłonkowanie ekonomiczne, zmieniło się 

od czasów prehistorycznych do naszych czasów, jest rzeczą oczywistą; a że te przemiany mają swój własny 

rytm i zawierają w sobie znamiona pewnego procesu, wydaje się więcej niż prawdopodobne, jeżeli się 

weźmie pod uwagę to, co było powiedziane wyżej o zbliżaniu się historii do nauk ścisłych. Historia – to 

przede   wszystkim  przemiany   w   podstawowych   powiązaniach   i   podziałach.   Otóż   więc,   co   stanowi 

specyficzny charakter materializmu historycznego? Ten specyficzny charakter wyraża się przede wszystkim 

w bardzo prostym stwierdzeniu: że ludzie tworzyli prawo i wszelkie swoje organizacje, nie wyłączając 

politycznych,   zawsze   proporcjonalnie   do   aktualnej   struktury   ekonomicznej.   Drugie   twierdzenie   ma 

charakter bardziej hipotetyczny: oto że pojęcia mitologiczne, a więc także religijne, oraz postawy moralne 

ludzi są zawsze odpowiednikami pewnych określonych warunków społecznych, tak że historia religii i etyki 

jest psychologią w szerokim sensie tego słowa.

W  koncepcji  tej  zawarty  jest  inny  istotny  moment:  że  mianowicie  zróżnicowania  społeczne  są 

zróżnicowaniami o tyle, o ile społeczeństwo ma postać hierarchii, czyli układu ludzi współdziałających, 

podzielonych   na   rody   i   rodzimy   oraz   klasy   i   pozostających   w   różnym   stopniu   współzależności   i 

podporządkowania. Dlatego właśnie społeczeństwo miało zawsze tendencję do niestałości, a to z kolei 

prowadzi  do  kontrastów  i  rozprzężenia,  do  postępów  i  regresji.  Doktryna  materializmu  historycznego, 

uwzględniająca dwa czynniki podziałów ekonomicznych i konfliktów klasowych, staje się kluczem do 

zrozumienia rewolucji, czyli tych przemian w złożonej strukturze społeczeństwa, które pociągają za sobą 

innowacje w dziedzinie prawa, nowe kierunki polityczne i nowe nastawienie moralne.

Jak sobie przypominacie, omawiając zagadnienie, czy historia jest nauką, czy sztuką, powiedziałem, 

że narracja nie dopuszcza surogatów. Z chwilą kiedy materializm historyczny sprowadzi do najprostszej 

formuły sumę warunków koniecznych do przejścia, dajmy na to, z epoki feudalnej w kapitalistyczną, uczyni 

wszystko,   co   trzeba,  dla   zrozumienia   ogólnych   przyczyn   Rewolucji   Francuskiej.   Ale   kiedy   chodzi   o 

sugestywne zobrazowanie tego  unicum, jakim jest sama rewolucja, nie możemy obejść się bez pomocy 

kanonów ekspozycji i narracji; te zaś nie będą z doktryną w rozdźwięku, o ile narrator zastosuje wobec 

wszystkich szczegółów to samo kryterium, zachowując przy naświetlaniu wydarzeń nieustanną troskę o to, 

by harmonizowały z całością.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 14 -


www.skfm-uw.w.pl

Yüklə 168,87 Kb.

Dostları ilə paylaş:
1   2   3   4   5   6




Verilənlər bazası müəlliflik hüququ ilə müdafiə olunur ©www.genderi.org 2024
rəhbərliyinə müraciət

    Ana səhifə